Kazimierz Marcinkiewicz raczej nie będzie szefem PZPN, Lech Wałęsa może zostać ambasadorem Euro 2012, a poseł Janusz Palikot na pewno nie zostanie ukarany tak, jak chce tego PiS - to wnioski po wywiadzie ministra sportu Mirosława Drzewieckiego dla RMF.

Reklama

Ciszej o Marcinkiewiczu

Były premier "na pewno by się nadawał na różne stanowiska, ale ja przychylam się do głosu samego Kazimierza Marcinkiewicza, żeby mu nie szukać pracy" - tak minister mówił o obsadzeniu stanowiska szefa Polskiego Związki Piłki Nożnej.

Drzewiecki uniknął jednak odpowiedzi na pytanie, jak bardzo zmalały szanse Marcinkiewicza na fotel prezesa PZPN. W sobotę na łamach DZIENNIKA Marcinkiewicz oskarżył prezydenta Lecha Kaczyńskiego o to, że kazał go podsłuchiwać. Były premier nie chce jednak w tej sprawie poddać się badaniom na wykrywaczu kłamstw.

Reklama

"Mamy teraz Euro 2008, w związku z tym ciszej w ogóle nad tą sprawą, żebyśmy mogli spokojnie przeżyć wielkie emocje związane z drużyną Leo Beenhakkera" - mówił minister Drzewiecki.

Palikot dostanie klapsa

O zawieszeniu Palikota w funkcji członka klubu PO Mirosław Drzewiecki powiedział: "Ja mam miękkie serce w tej sprawy. Jakby była szansa na poważą rozmowę, na tak zwanego ostatniego klapsa, to ode mnie dostałby klapsa". Jego zdaniem Janusz Palikot, który publicznie sugerował problemy z alkoholem prezydenta oraz nazywał ojca Rydzyka "szatanem", zasługuje na jeszcze jedną szansę.

Reklama

Ambasador Euro 2012

"A czy Lech Wałęsa będzie polskim ambasadorem Euro 2012? Czy orzeczenie, że był tajnym współpracownikiem o kryptonimie <Bolek> nie przetnie mu tej drogi?" - zapytał ministra sportu dziennikarz RMF FM. "O tym będziemy rozmawiali chyba po Euro 2008. Ja znam orzeczenie, że nie był tajnym współpracownikiem" - odparł minister Drzewiecki.