Dziś podczas obrad zwołanej w trybie pilnym komisji edukacji posłowie będą dyskutować o zmianach w ustawie o systemie oświaty, w tym też o propozycji zliberalizowania przepisów dotyczących jednolitych strojów.
Przewodniczący komisji edukacji Andrzej Smirnow z PO przyznaje bez ogródek, że to, czy nowe przepisy uda się wprowadzić w życie przed 1 września, wcale nie jest przesądzone. Istnieje więc możliwość, że rodzice będą musieli kupić swoim dzieciom mundurki na kolejny rok nauki. Tymczasem tuż po zwycięskich wyborach politycy Platformy zapewniali, że sprawa mundurków będzie jedną z pierwszych, jakimi zajmie się nowy parlament. A Krystyna Szumilas, wiceminister edukacji, zapowiedziała już w styczniu, że od najbliższego roku szkolnego o tym, czy w danej szkole będą obowiązywały jednolite stroje, zadecyduje po prostu jej dyrektor w porozumieniu z rodzicami. Do tego jednak potrzeba zmiany prawa.
Opozycja jest przekonana, że Platforma przespała sprawę. "Takie decyzje powinno podejmować się i ogłaszać jeszcze przed wakacjami" - przekonuje Anna Zalewska z PiS. I tłumaczy, że już w czerwcu dyrektorzy szkół pracują nad organizacją kolejnego roku szkolnego, a rodzice myślą o szkolnych zakupach. "Dlatego ze zmianą tego przepisu powinniśmy poczekać jeszcze rok. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której najpierw zobowiąże się rodziców do zakupu mundurków, a potem powie im, aby podjęli decyzję, czy chcą, by ich dzieci taki strój nosiły" - dodaje Zalewska. Posłowie Platformy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że liczą, że przed organizacyjnym chaosem uratuje ich to, że w większości szkół mundurki się przyjęły i bez względu na zmiany prawa dyrektorzy wspólnie z rodzicami zadecydują o pozostawieniu jednolitych strojów. Tak jak w gorzowskim gimnazjum nr 21. "Już kilka tygodni temu wspólnie z rodzicami podjęliśmy właśnie taką decyzję" - mówi Ewa Józefowicz dyrektorka szkoły.
Według sondaży około 70 procent Polaków opowiedziało się za wprowadzeniem obowiązku noszenia przez uczniów szkół podstawowych i gimnazjów jednolitych strojów. Według szacunków MEN tyle samo szkół podporządkowało się do tego obowiązku. Ale oznacza to również to, że aż 30 proc. rodziców uczniów z podstawówek i gimnazjów wciąż nie wie, czy mundurek musi kupić, czy też nie.