Szefowa resortu edukacji rozmawiała już o zmianie ustawy z posłami Platformy Obywatelskiej. I ma ich zapewnienie, że wykreślą z prawa obowiązek noszenia szkolnych mundurków. Jednak w tych szkołach, które postanowią, że mundurki nosić trzeba, uczniowie będą nadal na nie skazani.
"Myślę, że w najbliższym czasie parlament dokona takiej zmiany, że to społeczność szkolna, rada pedagogiczna, rada szkoły będzie podejmowała tę decyzję" - takie zapowiedzi pani minister składa w wywiadzie dla "Newsweeka" i RMF FM.
Katarzyna Hall przyznaje, że zna szkoły, gdzie mundurki są "fajne". I to najlepszy dowód na to, że obowiązkowe stroje szkolne wcale nie muszą być dla uczniów koszmarem.
"Chciałabym, aby szkoły wymyślały tak sobie te mundurki, żeby się im podobały. Są szkoły, które jeszcze przed tym zapisem, dobrze identyfikowały się z mundurkami. Są też takie, które wprowadziły zapis opisujący ten jednolity strój szkoły w taki sposób, aby go zbyt dokładnie nie opisać. To właśnie świadczy o różnym nastawieniu społeczności szkolnych" - tłumaczy pani minister.
O mundurkach Katarzyna Hall mówi dużo i jasno, ale już zupełnie inaczej odpowiada na pytania o wliczanie do średniej ocen stopnia z religii, które zadekretował jej poprzednik Roman Giertych. Minister edukacji unika jasnej deklaracji czy podoba jej się taka decyzja, czy też nie. Mówi tylko, że trzeba poczekać na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Skargę złożył w tej sprawie LiD.
"Sprawa jest w toku, byłoby szalenie niezręcznie zmieniać zdanie, bo może się okazać, że Trybunał da zupełnie odmienne wytyczne. Poczekajmy. Jesteśmy w trakcie roku szkolnego. Ja liczę, że zanim będzie następny rok szkolny, to rozstrzygnięcie zapadnie i będziemy w stanie się do niego dostosować" - wyjaśnia Katarzyna Hall.