Zarówno biskup Pieronek, jak i Grzegorz Napieralski twierdzą, że nie chcą wojny. Ale kiedy nowy szef SLD stwierdził, że po dojściu Sojuszu do władzy partia wypowie konkordat, zaczęła się prawdziwa potyczka na słowa.

Reklama

Bp Pieronek odpowiedział Napieralskiemu w DZIENNIKU. Powiedział, że atak lewicy jest dobrze przemyślany. "Agresja wobec konkordatu wynika z tego, że lewica zyskuje poparcie tylko na wojnie, nic więc dziwnego, że chce zburzyć pokój" - mówił Pieronek. Chodzi o udane współistnienie Kościoła i państwa, które trwa dzięki konkordatowi. Według Pieronka Napieralski chce powrotu do komunizmu, w którym katolicy byli zniewoleni.

Na odpowiedź szefa Sojuszu nie trzeba było długo czekać. "SLD nigdy nie będzie używać języka pogardy i nienawiści, wiec niech się biskup Pieronek się nie łudzi, że uda mu się sprowadzić dyskusję do tego poziomu” - napisał Napieralski na swoim blogu na portalu onet.pl. Zarzucił przy tym Kościołowi, że broni swojej uprzywilejowanej pozycji, z której czerpie całkiem spore zyski. "Nie może być jednak tak, że rolę wiodącą ma Kościół katolicki, a reszta to jakiś ogon" - pisze.

"Nie może być tak, że politycy wydają lekką ręką 30 mln złotych na budowę miejsca kultu religijnego, bo boją się że biskup Pieronek na nich nakrzyczy" - pisze Napieralski. I od razu wylicza, że Kościół nie płaci podatków, ZUS-u, że jest "największym beneficjentem dopłat rolnictwa w Polsce", bez problemu dostał zwrot nieruchomości od rządu, podczas gdy "prywatni właściciele budynków i gruntów mogą liczyć na drobną rekompensatę i to po wieloletnich procesach".

Na koniec stwierdza, że biskupi wiedzą już, na kim się wzorować. "Używanie wojennej retoryki jest biskupom na rękę. Sukces (również ekonomiczny) księdza Rydzyka, biznesmena w koloratce, osiągnięty właśnie dzięki retoryce wojennej, musi być inspirujący” - kwituje.