Sikorski chce się pozbyć ambasad w Azji, Afryce i Ameryce Południowej. Znikną m.in. placówki w Urugwaju, Kongo i Jemenie, Laosie i Zimbabwe. Znikną też konsulaty w Strasburgu, Karaczi i Rio de Janeiro. Z nieoficjalnych informacji dziennika.pl wynika, że w Brazylii, zamiast konsulatu, miałby powstać instytut kultury.

Reklama

Spełniły się już zapowiedzi "Gazety Wyborczej", która napisała, że szef MSZ chce odwołać ambasadora w Argentynie Zdzisława Ryna, popieranego przez Tadeusza Rydzyka i sponsora Radia Maryja Janusza Kobylańskiego. Ryn zrezygnował ze stanowiska. A Sikorski - jak sam powiedział - "zamierza mu tę decyzję umożliwić".

Szkopuł w tym, że minister podjął te decyzje bez zgody prezydenta. A to właśnie Lech Kaczyński odpowiada za nominacje i odwoływanie ambasadorów. Trzeba zatem spodziewać się kolejnego sporu na linii MSZ - Kancelaria Prezydenta.

Ale to niejedyny problem. Placówki, któr chce zlikwidować Sikorski, znajdują się w krajach, w których nie ma wielu przedstawicielstw dyplomatycznych - a niekiedy były przedstawicielstwami innych krajów.