Były negocjator jest teraz na zagranicznych wakacjach, ale - jak twierdzi - nie wie czego się spodziewać po powrocie do kraju. "Jestem zszokowany. Z kajdankami będą na mnie czekali na lotnisku?" - odpowiada pytająco na pytanie, czy boi się ABW. "Specsłużby poglegają premierowi. Jeśli bardzo będą chcieli mnie za coś ukarać, to bat się znajdzie" - dodał w rozmowie z dziennikiem.pl.

Reklama

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza, czy Waszczykowski nie zdradził w wywiadzie dla "Newsweeka" tajemnic państwowych, gdy krytykował polityczne intrygi podczas negocjacji z USA w sprawie tarczy. Negocjator mówił, że rządzący politycy sugerują się sondażami i walczą o to, by umowa w sprawie tarczy była sukcesem rządu, a nie prezydenta. Waszczykowski wyznał, że chciał na to zwrócić uwagę premierowi, ale jego otoczenie go blokowało.

"Teraz przypina mi się gębę nielojalności, a ja żadnej nielojalności się nie dopuściłem. Wielokrotnie chciałem rozmawiać osobiście z premierem na temat tego, co powiedziałem w wywiadzie. Ale niestety, premier nie chciał mnie słuchać" - mówi Waszczykowski. "Jeśli się nie ma argumentów, to się stosuje argument siły" - dodaje rozgoryczony.

"Nigdy nie zdradziłem żadnej tajemnicy państwowej. Cała ta sprawa jest dla mnie zadziwiająca. Ja mam 28 lat pracy związanej ze sprawami międzynarodowymi. Od 17 lat pracuję w MSZ. Pracowałem we wszystkich rządach. W ostatnich trzech latach pracowałem dla trzech różnych gabinetów i do ostatniego poniedziałku nikt nigdy nie zakwestionował mojej lojalności i fachowości" - powiedział dziennikowi.pl Witold Waszczykowski.

Były negocjator przypomina, że gdy na konferencji z okazji 100 dni sprawowania władzy przez obecny rząd Donald Tusk został zapytany o tarczę, to wówczas premier odsyłał dziennikarzy do głównego negocjatora. "Słuchajcie, co wam powie minister Waszczykowski - mówił premier. To ja się teraz pytam: Co się stało? Co się zmieniło?" - pyta Waszczykowski.