"Aneks w sposób rzetelny i w pełni oparty na dowiedzionych faktach pokazuje m.in. stan infiltracji gospodarki polskiej przez byłą agenturę komunistycznej wojskówki (II zarząd Sztabu Generalnego PRL) oraz korupcyjną rolę tych ludzi w niektórych największych prywatyzacjach lat 90. Jest to szczególnie istotne dzisiaj, w związku z zapowiedziami rządu Donalda Tuska ostatecznej wyprzedaży majątku" - tłumaczy Antonii Macierewicz.
To odpowiedź byłego weryfikatora WSI na dzisiejszy wywiad w "Newsweeku", w którym Lech Kaczyński uciął wszelkie spekulacje na temat publikacji aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. "W tej wersji go nie opublikuję" - stwierdził kategorycznie prezydent.
Dlaczego? "Aneks miejscami jest bardzo interesujący, ale zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami. Wnioski są wyciągane także tam, gdzie nie ma do tego wystarczających podstaw" - wytłumaczył w rozmowie z "Newsweekiem" Lech Kaczyński.
W lutym ubiegłego roku prezydent ujawnił raport z weryfikacji WSI. W dokumencie opisano nieprawidłowości i przypadki przestępstw, których dopuszczali się ludzie z Wojskowych Służb Informacyjnych. Już wówczas Antoni Macierewicz zapowiedział kontynuację raportu - powstanie aneksu.
Aneks trafił do Lecha Kaczyńskiego w listopadzie 2007 roku. Ale do dziś nie doczekał się upublicznienia. W czerwcu tego roku, po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, publikacja raportu stanęła pod znakiem zapytania. Trybunał stwierdził, że prezydent miał prawo upublicznić raport, ale ustawa na podstawie której to zrobił, nie zapewniła wystarczających gwarancji praw osób w nim wymienionych, które zostały napiętnowane w opinii publicznej.
Antoni Macierewicz twierdził, że aneks można opublikować - trzeba tylko wykreślić znajdujące się w nim nazwiska. Kancelaria Prezydenta nie była przekonana o słuszności tego rozwiązania.