Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice przyleci do Polski we wtorek wieczorem prosto z Brukseli ze szczytu ministrów spraw zagranicznych NATO w sprawie Gruzji. Zje uroczystą kolację wydaną przez szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.

Reklama

W środę Rice podejmie śniadaniem Lech Kaczyński. Potem obie strony podpiszą umowę. Gdzie? Jak pisał DZIENNIK, strona rządowa planowała, by ostateczne sfinalizowanie umowy w świetle kamer odbyło się w pałacyku MSZ przy ulicy Foksal. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste: umowy międzypaństwowe podpisują szefowie dyplomacji. A pałacyk jest najbardziej reprezentacyjnym budynkiem MSZ.

Tyle że umowa o tarczy ma zupełnie wyjątkowe znaczenie, a prezydent, jako jej główny orędownik, czuje się ojcem tego sukcesu. Dlatego Lech Kaczyński chciał, by uroczystość odbyła się w Belwederze. Wydawało się, że to początek nowego sporu na linii prezydent - rząd.

Ostatecznie, jak nieoficjalnie ustalił dziennik.pl, spór ten rozwiązali... Amerykanie. Poprosili bowiem, by umowa została podpisana w kancelarii premiera. Dlaczego? Bo, według nich, konwój z Rice będzie łatwiej chronić przed ewentualnym zamachem na drodze do kancelarii, niż pałacyku MSZ.