Karski był dziś gościem radia TOK FM. W programie tłumaczył stanowisko PiS w sprawie traktatu lizbońskiego. Jego zdaniem, PO zachowywała się podczas debaty o traktacie, jak "walec drogowy, który wszystko równał do momentu, kiedy spotkał się ze stalową ścianą i kierowcy, chociaż miał kask na głowie, to nie posłużyło na zdrowie".

Reklama

Zapytany, jak ocenia relacje premiera Tuska z niemiecką kanclerz, Karski odpowiedział: "Czekam, aż kanclerz Angela Merkel zadzwoni do Donalda Tuska i mu powie: Herr Donald, spokój! Ten traktat musi być przyjęty. Trudno, jak nie będziesz mógł zrezygnować z Joaniny, to lepszy jest traktat z Joaniną niż jakikolwiek inny".

Karski nie tłumaczył, dlaczego używał słowa Herr (pan) przed nazwiskiem premiera. Podkreślił jedynie, że jego zdaniem, między premierem a kanclerz "z pewnością istnieje pewna nić wiążąca".

Zastanawiał się też, czy polski premier chce przyjęcia traktatu tylko dlatego, że obiecał to innym zachodnim politykom.

Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka nie zamierza wypowiadać się w tej sprawie.

Reklama