"Nie podpisywałem niczego za plecami rządu, to nieporozumienie" - broni się Lech Kaczyński "Było wyraźne polecenie moje - żeby było jasne - przekazania informacji na ten temat ministrowi spraw zagranicznych" - dodaje.
Lech Kaczyński stwierdził też, że mógłby również spytać "dlaczego o spotkaniu premierów na Zamku Królewskim dowiaduje się dzisiaj". "Kiedyś tam został przesłany jakiś kalendarz spotkań, przed kilkoma miesiącami" - zaznaczył.
W środę w Warszawie na Zamku Królewskim odbył się szczyt szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej, której od lipca przewodniczy Polska. W szczycie obok premierów Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) wzięli udział szefowie rządów państw bałtyckich. Tematami spotkania były m.in. kwestie związane z pakietem klimatyczno-energetycznym oraz kryzysem finansowym.
Prezydent podkreślił, że ceni sobie współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej i zaprosiłby premierów do Pałacu Prezydenckiego na symboliczne spotkanie.
W deklaracji, podpisanej przez prezydentów Polski i Litwy 3 listopada, wezwano społeczność międzynarodową i rządy państw UE, by zażądały "pełnego i bezwarunkowego wycofania wojsk rosyjskich z terytorium gruzińskiego, zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni z 12 sierpnia".
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił, że o deklaracji prezydentów Polski i Litwy dowiedział się od szefa litewskiej dyplomacji podczas nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE.
Zdaniem Sikorskiego, polską pozycję negocjacyjną w UE osłabia sytuacja, w której istnienie deklaracji i jej treść była dla niego zaskoczeniem.