Część byłych członków SdPl swe odejście tłumaczy nieprawidłowościami finansowymi w partii. Nie podoba się im między innymi to, że - jak twierdzą - Marek Borowski podpisał umowę na blisko 300 tysięcy złotych z firmą Kształtownia. Firmą, której właścicielem jest członek zarządu SdPl i bliski współpracownik Borowskiego Adam Piechowicz.

Reklama

Wczoraj oficjalnie swoje odejście z Socjaldemokracji Polskiej ogłosiła trójka posłów: Bartosz Arłukowicz, Grzegorz Pisalski i Bożena Kotkowska. W ich ślady chcą pójść następni. "Decydujące było ostatnie posiedzenie konwentu krajowego" - opowiadają.

Także Arłukowicz, Kotkowska i Pisalski przyznają, że to spotkanie miało wpływ na ich decyzje. O co chodzi? "To sprawy wewnątrzpartyjne. Nawet teraz, gdy nie jestem już w partii, nie chcę o nich rozmawiać" - mówi DZIENNIKOWI Arłukowicz. Także pozostała dwójka milczy na temat tego, co wydarzyło się na partyjnym konwencie.

DZIENNIK ustalił kulisy burzliwego spotkania. Kilku szefów wojewódzkich struktur SdPl zarzuciło Markowi Borowskiemu, że lekką ręką wydaje ogromne sumy pieniędzy na wynagrodzenia dla swoich pracowników. Według działaczy, 37 osobom zatrudnionym w partii na etacie wypłacono na rękę blisko 690 tysięcy złotych. Borowski został zaatakowany również za podpisanie umowy na obsługę PR z firmą Kształtownia. Od stycznia do września 2007 roku firma miała z kasy partii dostać blisko 300 tysięcy złotych.

Reklama

Jednak to nie same oskarżenia przesądziły o tym, że spora grupa działaczy chce odejść od Borowskiego. "Najgorsze było to, co później usłyszałem od Marka" - mówi DZIENNIKOWI jeden z polityków. Co mówił Borowski? Na pytanie o partyjne finanse odpowiadał, że "są to sprawy, o których żadna partia nie mówi głośno". "To ma być nowa transparentna lewica? Jeśli tak, to już beze mnie" - oburza się polityk.

Marek Borowski odpiera zarzuty: "Nie ma żadnych nieścisłości finansowych. Nasze sprawozdanie było badane przez Państwową Komisję Wyborczą i komisja nie zgłosiła do niego żadnych zastrzeżeń" - przekonuje.

Borowski dodaje, że zarzuty pod jego adresem na konwencie były bezpodstawne. "Żadna partia nie rozprawia publicznie na temat swoich pieniędzy. Nie było lewych przelewów ani manipulacji finansowych i tyle" - twierdzi. Zdaniem Borowskiego z partii odejdzie co najwyżej kilkanaście osób. "Odejście takich ludzi, jak pan Arłukowicz, którzy chcieli rozpuszczenia SdPl w SLD, tylko jej pomoże" - mówi krótko.