Jednym z nielicznych polityków PiS, którzy częściowo zgadzają się z Dornem i nie proszą o utajnienie ich nazwiska, jest Tadeusz Cymański. Jego zdaniem, list Dorna jest ważnym głosem, który zawiera wiele prawdy. "Co do wizerunku partii zimnej, występującej z zaciśniętymi pięściami, nie zachowującej się na luzie - to po części racja. Ale to PO utrwala taki wizerunek PiS-u" - mówi Cymański.
Podkreśla, że Dorn to wnikliwy analityk i obserwator życia politycznego. Cymański zachęca też do przeczytania i przemyślenia treści listu Dorna - adresowanego do delegatów PiS na styczniowy kongres partii. "Nie należy reagować oburzeniem na jego publikację. Ona powinna być raczej inspiracją. Krytyki się nie boimy, choć widać, że przemawia przez nią rozgoryczenie" - zaznacza Cymański. I dodaje, że wciąż żałuje, że "Ludwik Dorn odszedł z PiS" (w rzeczywistości Dorna usunięto z partii po jego sporze z Jarosławem Kaczyńskim).
>>>Dorn: Pozostanę pisowcem na wygnaniu
Inny polityk PiS również przyznał w rozmowie z DZIENNIKIEM, że na najbliższym kongresie partii chętnie widziałby Dorna. "Ja bym go zaprosił do rozmów. Potrzebna jest dyskusja o przyszłości partii. W tym liście widać, że ma coś do powiedzenia na ten temat. Zresztą po to ten list powstał, by wstrząsnąć PiS-em - przyznaje parlamentarzysta (anonimowo).
Jeszcze inny znany polityk PiS, odnosząc się do wątków z listu Dorna zachęcających do przemyśleń na temat roli, jaką powinien zajmować w partii Jarosław Kaczyński, odpowiada: "W PiS nie ma za dużo dyskusji na temat silnej pozycji prezesa. Ale nie ma też alternatywy. Bo kto mógłby kierować partią? Coraz częściej słychać, że Ziobro. Najbardziej chodzi tu o styl przywództwa. I pewnie o to poszło w konflikcie Dorn-Kaczyński, po którym ten pierwszy opuścił szeregi partii. Na tym nieboskłonie jest tylko jedna gwiazda."
Zbigniew Girzyński, jeszcze nie przeczytał listu Dorna. "Troszkę ten list odstraszył mnie rozmiarami. Obszerna materia. Ale z dobrym sercem jeszcze dziś zapoznam się z treścią tego listu. Tym bardziej, że lubię pióro Ludwika Dorna" - zapewnia i dodaje listu powstał być może dlatego, że Dorn, jego były partyjny kolega, broni się przed polityczną emeryturą. "Widać, że on chce funkcjonować na scenie" - dodaje Girzyński.
"Każdy ma prawo do krytyki. Tak odbieram ten list" - mówi Adam Hofman, który również nie przeczytał listu Dorna. "Ale jak znajdę chwilę, to jeszcze dziś przeczytam."
>>>Bielan o liście do delegatów PiS na kongres: Dorn to polityczny bankrut
Prawdopodobnie z listem Dorna w ogóle nie zapozna się Marek Suski z PiS. "Mam dużo zajęć. A poza tym nie czytałem i nie mam zwyczaju czytać cudzej korespondencji. Gdyby Dornowi zależało, by politycy PiS przeczytali ten list, powinien wysłać go do nich, a nie do dziennikarzy, gazet, czy gdziekolwiek indziej. Zna moją skrzynkę mejlową, mógł to wysłać przez sekretariat PiS" - zaznacza Suski. "Myślę, że celem nie było wysłanie listu do dawnych kolegów, ale w ogóle napisanie czegoś. To kolejna odsłona złotych myśli Ludwika Dorna, przepowiednia, która i tak się nie sprawdzi."