MON nie dostało w ubiegłym roku 3,5 miliarda złotych - przypomniał Kalisz w Radiu ZET. A to oznacza naruszenie ustawy budżetowej. Za to należy się Trybunał Stanu.
Chodzi o decyzję ministra finansów, który w połowie grudnia wstrzymał finansowanie róznych organów państwowych - w tym służb mundurowych, co spowodowało, że te służby przestały placić swoje zobowiązania. A teraz muszą je regulować z odsetkami.
Dlatego, że ustawa budżetowa w ktorej przewidziane są wydatki dla poszczególnych resortów musi być wykonana i minister stoi na straży tego wykonania. A zdaniem Ryszarda Kalisza - Jacek Rostowski tę zasadę złamał I nie jest to odpowiedzialność karna, ale konstytuyjna - dlatego zdaniem Kalisza Rostowski powinien odpowiadać za to przed Trybunałem Stanu.
Ale sama chęć na lewicy by postawić Rostowskiego przed Trybunałem nie wystarczy, no chyba, że udałoby się namowić do tego PiS albo prezydenta. Żeby złożyć wniosek potrzeba jednej czwartej posłów, może go złożyć też prezydent - no i zagłosować za takim wnioskiem musi trzy piąte czyli 276 posłów. A prezydent co do wykonania zeszłorocznego budżetu też ma wątpliwości.
Ale PiS zachowuje ostrożność. Mariusz Kamiński - rzecznik klubu przyznaje, że jego partia ma sporo zastrzeżeń do pracy resortu finansw i do samego rządu, który walczy z kryzysem, mówiąc, że kryzysu po prostu nie ma. Ale nie domaga się dymisji, zwłaszcza w czasie kryzysu.
"Jesteśmy odpowiedzialną opozycją. Finanse publiczne, to poważna sprawa i nie chcemy nerwowo, pod wpływem chwili podejmować tak ważnych decyzji" - tłumaczy poseł PiS.
Zapewnia, że najpierw PiS musi poznać, jakie argumenty przemawiają za wnioskiem SLD. "Nie wiem, czy to rzeczywiście merytoryczny wniosek, czy może tylko taki straszak lewicy: a może się uda i zdobędziemy poparcie nawet PiS, odwołamy ministra. Jeszcze dziś nasz klub zastanowi się nad tą propozycją i przedstawi oficjalne stanowisko" - mówi DZIENNIKOWI Kamiński.
Ryszard Kalisz źle oceniłi pomysły nowego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który chce oceniać i motywować prokuratorów do pracy. Prokurator otrzymywałby odpowiednio więcej punktów za doprowadzenie do skazania bandyty na przykład na 15 lat więzienia, a mniej za karę zawieszenia dla drobnego przestępcy. Kalisz nie zostawia na tym pomyśle suchej nitki.
"Pomysł jest zły, pomysł w ogóle jest nieracjonalny, świadczy o nieznajomości systemu funkcjonowania prokuratorów. No, jeżeli prokurator dostawał będzie sprawy związane z łamaniem do sklepów, to siłą rzeczy będzie miał dużo niższe wyroki, o które wnosi, niż prokurator, który jest w wydziale zabójstw. Tu nie chodzi o to. Chodzi również o to żeby prawo i to co robi prokurator było sprawiedliwe, żeby nie żądał więcej dlatego, że tak jest lepiej, bo tak żąda minister sprawiedliwości, tylko żeby żądał kary adekwatnej do czynu" - mówił Kalisz.