"Oni poradzą sobie i bez pomocy państwa, bo w ostateczności zamienią mieszkania na tańsze" - tłumaczy nam osoba blisko współpracująca z autorami rządowego pomysłu. "Nam natomiast chodzi o to, by pomóc tym, którzy nie zarabiają dużo, wzięli kredyt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych na skromne mieszkanie. A do tego w wyniku kryzysu, nie z własnej winy, stracili pracę i płynność finansową. I teraz naprawdę znajdują się w sytuacji bez wyjścia".

Reklama

W praktyce - jak wyjaśnia Michał Boni, minister w kancelarii premiera odpowiadający za projekt - dopłata do raty wyniesie średnio ok. 500 zł. Przy czym państwo raczej spłaci część raty, a nie całą. Pomoc będzie trwała przez rok.

>>> Dowiedz się, jak rząd chce walczyć z kryzysem