Spór wokół powołania Eriki Steinbach do rady fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców był wczoraj głównym tematem wieczornej debaty w pierwszym programie niemieckiej publicznej telewizji.

Zdaniem historyka Arnulfa Baringa w Polsce "ma miejsce histeryczna kampania" wokół Steinbach, która była "matką projektu" centrum poświęconego wysiedleniom. Powiedział on, że nigdy nie usłyszał od Polaków "żadnej rozsądnej odpowiedzi" na pytanie, co zarzucają Steinbach. "Polacy mają skłonność do ekscentryzmu" - ocenił Baring.

Reklama

>>>Steinbach: Tusk ma szanować zdanie Niemiec

Wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU Wolfgang Bosbach zarzucił SPD - partii współtworzącej koalicję rządzącą w Niemczech - że prowadzi grę polityczną, sugerując, iż Merkel musi obecnie wybrać między powołaniem Steinbach do władz fundacji a dobrą współpracą z Polską.

Reklama

"Proponuję, by mieć na względzie obie te sprawy - utrzymywać dobrosąsiedzkie stosunki z Polską, ale też bronić należnego interesu wypędzonych" - powiedział Bosbach. Dodał, że Związek Wypędzonych (BdV) ma mieć trzech przedstawicieli w radzie przyszłej fundacji "i nie wyobraża sobie utworzenia miejsca pamięci bez udziału tych, których ono dotyczy". "Zaś to, kogo nominuje BdV, jest jego autonomiczną decyzją i powinniśmy ją respektować" - ocenił Bosbach.

Uważa on, że obowiązkiem niemieckich polityków jest obrona Steinbach przed atakami ze strony Polski. Odniósł się do słów polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który powiedział kilka dni temu, że Erika Steinbach przybyła do Polski z Hitlerem i z Hitlerem musiała Polski uciekać. "Erika Steinbach urodziła się w lipcu 1943 roku i półtora roku później musiała uciekać. Żyje do dziś tylko dlatego, że nie było już miejsca na statku <Gustloff>" - powiedział Bosbach.

Statek "Wilhelm Gustloff" został zatopiony w styczniu 1945 roku przez radziecki okręt podwodny. Na pokładzie było ponad 10 tysięcy niemieckich uciekinierów.

Reklama

Polityk CDU ocenił, że jako szefowa BdV Steinbach działała na rzecz pojednania, a pamięć o wysiedlonych nie jest rewanżyzmem.

>>>Tusk: Polacy mają obsesję i tak będzie zawsze

Przeciwną opinię wyraziła szefowa frakcji Zielonych Renate Kuenast. Jej zdaniem należy wyraźnie mówić o "pierwotnej odpowiedzialności" Niemców za wojnę, a w konsekwencji - strasznym losie przymusowo wysiedlonych. "Tego oczekuję od BdV" - oceniła.

Znany w Polsce aktor i artysta kabaretowy Steffen Moeller zauważył z kolei, że w Polsce wszystkie opcje polityczne zgodnie krytykują Steinbach. "Trzeba się zastanowić, skąd nagle taka jedność" - powiedział. "Steinbach symbolizuje w Polsce ukryte lęki. Niektóre nie są uzasadnione" - ocenił Moeller. Dodał, że większość młodych ludzi nie interesuje się tematem wysiedleń i obecnym sporem.

Dziennikarz Wolf von Lojewski, pochodzący z dawnych Prus Wschodnich, ocenił, że pojednanie między wysiedlonymi a mieszkańcami dawnych wschodnich terenów Niemiec ma miejsce od dawna "bez żadnego centrum przeciwko wypędzeniom".

>>>Walczmy ze Steinbach, nie z Niemcami

ARD przeprowadziła sondę na ulicach Berlina oraz Słubic. Przechodniom pokazano fotografię Eriki Steinbach. W stolicy Niemiec większość nie wiedziała, kim jest osoba na zdjęciu, w Słubicach okazała się doskonale znana.

Sama Erika Steinbach nie przyjęła zaproszenia do programu. Obecny był natomiast przewodniczący Powiernictwa Pruskiego Rudi Pawelka.