"Nie będziemy mogli wzywać ludzi, którzy są ważnymi świadkami dla prokuratury. Chcemy wyjaśnić sprawę, ale nie możemy działać wbrew dobru śledztwa. Niektórymi elementami historii, które nas interesują, wciąż zajmują się prokuratorzy z Sopotu i Ostrołęki" - wyjaśnia nam członek komisji.

Reklama

Czego nie będą mogli zrobić posłowie?

Na przykład zbadać powiązań kilku bohaterów dramatu ze światem przestępczym. A posłowie wiedzą już sporo na ten temat - od kilku dni mają w rękach drobiazgową analizę akt śledztwa. Można w niej znaleźć na przykład informację o byłej dziewczynie Krzysztofa Olewnika. Okazuje się, że już po porwaniu Olewnika była zatrzymana w agencji towarzyskiej w Markach. W dodatku według informatorów policji dziewczyna miała też w 2002 r. wystawić zabójcom "Klepaka", bossa mafii z Wołomina zastrzelonego w jednej z knajp w Mikołajkach.

>>>Trzej kumple Krzysztofa Olewnika

Inny ciekawy wątek dotyczy Jerzego P. "Ślipka". To bandyta z okolic Płocka. W aktach, które dostali już posłowie, jest informacja o tym, że na długo przed porwaniem jeden z policjantów zamieszanych w sprawę wypytywał "Ślipka”, czy nie podjąłby się porwania młodego Olewnika.

W aktach są też informacje o możliwych kulisach zniknięcia w czerwcu 2004 r. radiowozu z aktami śledztwa w sprawie Olewnika. Wynika z nich, że radiowóz nie zginął przypadkiem - porwali go na zlecenie i spalili w lesie pod Warszawą prascy bandyci. Kto i dlaczego zlecił porwanie? To może wyjaśnić jedynie prokuratura.

Podobnie poza zasięgiem komisji będzie ustalenie, czy trzem porywaczom i zabójcom Olewnika, którzy powiesili się w aresztach, ktoś nie pomógł. W styczniu samobójstwo ostatniego z nich, Roberta Pazika, stało się impulsem do powstania komisji - ale ten wątek bada już prokuratura w Ostrołęce.

Reklama

W piątek spotkanie komisji do sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika trwało zaledwie kilkanaście minut. W tym czasie posłowie zdążyli jednogłośnie ustalić plan działania. Na początek przeczytają m.in. akta wszystkich śledztw i procesów oraz rozkazów policji w sprawie porwania i zabójstwa. Dostaną też akta operacyjnego rozpracowania bohaterów całej sprawy. "Akta powinniśmy dostać najpóźniej w ciągu trzech tygodni" - mówi Andrzej Dera (PiS).

Dopiero po tej lekturze - prawdopodobnie na początku kwietnia - komisja zacznie przesłuchania. Jako pierwszy pojawi się przed nią ojciec zamordowanego Włodzimierz Olewnik. Potem komisja zacznie przesłuchiwać funkcjonariuszy policji i śledczych, którzy od 2001 r. pracowali nad sprawą.

Zadanie komisji to zbadanie rzetelności organów państwa. Musi więc sprawdzić, dlaczego niektóre wątki śledztwa zostały porzucone, inne zaniedbane. Dlaczego policjanci korzystali z kompromitujących i drogich ekspertyz, które np. sprowadzały się do wniosku, że krwawe ślady znalezione w domu Krzysztofa Olewnika po porwaniu wskazują głównie na to, że "źródło krwi było obfite”?

>>>Wiemy, kogo przesłucha komisja Olewnika

Dlaczego nad sprawą pracowali policjanci, którzy bawili się w domu Olewnika kilka godzin przed porwaniem?

Dlaczego śledczy kilku prokuratur zlekceważyli rolę lokalnego bandziora "Gienka” i działacza SLD Grzegorza Korytowskiego, którzy mogli współpracować z bandytami?

Posłowie będą mogli wyświetlić lokalny układ sił, w którym niebagatelną rolę odgrywał nieżyjący już Maciej Książkiewicz, wiceszef mazowieckiej policji. To on z listy ludzi, którym w sprawie Olewnika policja chciała założyć podsłuch, skreślił nazwisko Grzegorza Korytowskiego z SLD. Z operacyjnych informacji policji wynika, że z Korytowskim łączyła go bliska znajomość.

Tym na pewno zajmą się posłowie. Komisja przesłucha też przełożonych policjantów i prokuratorów, bo jedno z podstawowych pytań w tej sprawie brzmi: gdzie był nadzór? Będzie pytać ministrów Ryszarda Kalisza i Janusza Kaczmarka, którym skarżyli się Olewnikowie, czy reagowali na to, co dzieje się w sprawie. Posłowie są też w stanie wyjaśnić, czy nie było zaniedbań służby więziennej, policji i prokuratury, i pokazać mechanizmy ich funkcjonowania.