"Tania medialna sensacja wokół sprawy: kto pomoże zawieźć tkwiącego w śpiączce Krzysztofa Jackiewicza do hospicjum w Toruniu i kto da samolot lub karetkę, jest doprawdy żenująca. Czy ktoś z komentujących problem ludzi, niestety - najczęściej dziennikarzy, przez chwilę myśli o uczuciu strachu, jaki pojawi się w życiu matki Krzysztofa, gdy zostanie sama?" - napisał Palikot na swym blogu na portalu Onet.pl
>>> Odda chorego syna, ale wciąż chce eutanazji
I zwraca się do dziennikarzy. "Wieczorem pewnie zasiądziecie w pubie, bo jest piątek i wolny czas, podrzucicie sobie ostatnie plotki kto z kim, kto kogo, pogadacie o meczu i smaku piwa. A sprawa, którą na moment wywlekliście na jałowy rynek debat medialnych, wciąż się dzieje! Ludzie, których ona bezpośrednio dotyczy, a którzy tylko przez chwilę stali się dla was ciekawostką dnia, wciąż mierzą się ze swoim wielkim problemem!" - zastanawia sie Palikot.
"Wzywam dziennikarzy, biskupów i innych moralistów: idźcie teraz i pomagajcie! Dajcie Krzysztofowi swoje życie, bo pieniędzy nie trzeba! Bądźcie z nim, zagwarantujcie jego matce, że będziecie przy nim czuwali! Dorzućcie jeszcze własną duszę, aby łatwiej było umierać pani Barbarze, której życiem żyliście raptem przez jeden dzień. Ona dziś myśli tylko o tym, co stanie się z jej dzieckiem, gdy sama umrze? Jest bez sił i pyta: czy będę w stanie żyć z dala od niego? I najważniejsze: pragnie, żeby ktoś ją rozgrzeszył - ktokolwiek! - z tych myśli o eutanazji i słów, które myślała i wypowiedziała.
>>> Palikot chce zgody z Gowinem
Poseł PO uprzedza też kolejne pytania. "Odpowiadając dziennikarskim prymitywom na ich >dociekliwe< pytanie, którym codziennie po wielokroć bombardowali panią Barbarę: czy Palikot już dał samolot?, piszę w jej imieniu - nie trzeba było. Znalazł się ktoś cichy, kto - gdy ja zadeklarowałem swoją pomoc - już przybył i wszystko zorganizował. I nie był to żaden dziennikarz, żadna redakcja, żaden biskup" - czytamy na blogu Janusza Palikota.