"Pracujemy normalnie, nic szczególnego się nie dzieje, CBA po prostu kseruje dokumenty" - powiedziała nam w południe pracownica biura komunikacji społecznej ARP.
Kontrakt, który podpisały Work Service Misiaka i DGA, wart jest 48 mln zł, 10 proc. tej kwoty ma wpłynąć na konta obu firm. Zlecenie dla nich to efekt specustawy, nad którą pracował Misiak.
>>>Miliony za zerwanie umowy z firmą Misiaka
Rzecznik CBA Temistokles Brodowski nie zdradza przyczyn kontroli. Jak jednak sugeruje szczeciński poseł PiS Joachim Brudziński, sprawa może mieć związek z kulisami konkursu. "To wcale nie Work Service zgłosił najlepszą ofertę. Do tego konkursu stanęła także regionalna <Solidarność>, która oferowała, że zagwarantuje pracę połowie stoczniowców, a nie jedynie co piątemu, jak obiecywała firma Misiaka. Taką liczbę specjalistów rynek pracy wchłonąłby bez pośredników" - mówi nam Brudziński.
I zwraca uwagę na egzotyczne propozycje pracy, które zaczęli otrzymywać zwalniani stoczniowcy. "Wśród ofert była profesja psiego stylisty czy florysty. Jak można coś takiego proponować człowiekowi, który przez trzydzieści lat budował statki" - oburza się poseł PiS.
Sam Misiak z kontroli CBA się cieszy. "Czekam na jak najszybsze wyniki. Do działań zapraszam też NIK, może skończy się wreszcie ten cyrk" - powiedział nam senator. Nie wiadomo, czy Izba wkroczy do akcji, ale konkursem zajął się już resort skarbu. "Mam nadzieję, że ta sprawa będzie jak najszybciej rozwiązana i zakończona" - oświadzczył wczoraj wicepremier Grzegorz Schetyna.
PO kilku dniach milczenia głos w tej sprawie zabrał sam Work Service. W wysłanym do prasy oświadczeniu nie poczuwa się do winy i jako głównego wykonawcę szkoleń wskazuje firmę DGA. Konsorcjum nie odnosi się do zarzutów o konflikt interesów. "Rozumiemy konieczność rozdzielenia biznesu od polityki" - czytamy jedynie w oświadczeniu. Firma nie zamierza dobrowolnie zrezygnować z kontraktu, co zapowiadał Misiak.
„Mimo że nie doszło do złamania prawa i braku prawnej możliwości zrezygnowania z przyjętego zlecenia, jesteśmy gotowi przystąpić do negocjacji nad porozumieniem w sprawie naszego odstąpienia od realizacji wspomnianej umowy” - pisze Work Service. Gra idzie bowiem o kilkumilionowe odszkodowanie.