Jakie prezydent i premier przyjmą strategie, by przekonać sędziów? Jak się dowiadujemy, urzędnicy prezydenta będą chcieli wykazać, że pytanie premiera powinno być oddalone, bo żadnej sprawy spornej już nie ma i zajmowanie się nią przez TK to starta czasu. Na rozprawę pójdzie prawdopodobnie sam szef kancelarii Piotr Kownacki i minister w kancelarii Andrzej Duda.

Reklama

>>>Tusk i Kaczyński skazani na zgodę w Brukseli

Premier uważa, że spór nie jest polityczny. Dlatego zdecydował, że na pierwszą linię nie wyśle najważniejszych urzędników swojej kancelarii. Ma go reprezentować biegły prawnik, prezes Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek. "Stronę rządową reprezentują merytoryczni urzędnicy, jeśli ktoś przenosi ten spór w przestrzeń polityki, to może wysyłać polityków" - mówi pod adresem procesowych adwersarzy szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.

>>> Spór o kompetencje, nie o krzesło

Donald Tusk w październiku wysłał do trybunału zapytanie, kto ustala skład polskiej delegacji na unijne szczyty i czy prezydent może lecieć tam bez porozumienia z nim. Wniosek powstał zaraz po słynnej awanturze o samolot, którego kancelaria premiera odmówiła prezydentowi.

Reklama

Ale awantura należy do przeszłości, teraz między prezydentem i premierem panuje pokój. I to jest dla Lecha Kaczyńskiego argumentem rozstrzygającym. "Spór musi być konkretny i aktualny, by rozpatrywał go trybunał, a przecież sporu już nie ma. Od tego czasu były dwa szczyty. Zasada współdziałania naczelnych władz państwa działa" - mówi Duda.

>>> Prezydent i premier: Osobno, ale razem

Reklama

Czy premier byłby skłonny wycofać wniosek ze względu na dobre relacje z prezydentem? O tym nie ma mowy. Urzędnicy Donalda Tuska chcą przyprzeć prezydenta do ściany. "Nie ma znaczenia, czy późniejsze wyjazdy były zgodne, czy nie. Premier nie chciał nakręcać sporu i przenosić go na arenę międzynarodową. Ale to nie oznacza, że prezydent ma rację" - mówi Maciej Berek.

Co zrobi prezydent, jeśli TK zdecyduje się jednak rozpatrywać wniosek Donalda Tuska? Kancelaria Lecha Kaczyńskiego szykuje się już na inny wariant. Urzędnicy chcą przekonać sędziów, że przyznanie Tuskowi racji oznaczałoby, że to on będzie decydował, czy wolno gdzieś jechać prezydentowi i reprezentować państwo. "Prezydent stoi na straży bezpieczeństwa państwa, suwerenności i nienaruszalności terytorium kraju. Musi mieć możliwość dbania o te wartości także za granicą" - argumentuje Duda.

>>> Na szczyt w Brukseli leci tylko Tusk

Maciej Berek ripostuje jednak, że kompetencje prezydenta w polityce zagranicznej są ściśle wyliczone: ratyfikuje umowy międzynarodowe, mianuje polskich ambasadorów i przyjmuje przedstawicieli obcych państw. "Konstytucja przewiduje, że jest jedna polityka, którą prowadzi rząd, a w sprawach kompetencji prezydenta prezydent i premier powinni współdziałać" - argumentuje Berek.