Paweł Zyzak w rozmowie z Onet.pl twierdzi, że zaskoczyła go tak gwałtowna reakcja na jego publikację. "Szanuję Wałęsę po pierwsze jako człowieka, a po drugie jako byłego prezydenta i nie odważyłbym się publicznie używać wobec niego słów, jakie padają z jego strony pod moim adresem. Boli mnie to, ale z pełną odpowiedzialnością akceptuję swój los" - mówi.
>>> Zyzak: Nie mam sobie nic do zarzucenia
Młody historyk nie zgadza się też z zarzutami, że w swojej pracy zawarł wiele krzywdzących dla Wałęsy sądów, opierając się na niezweryfikowanych wypowiedziach. "Nie mogłem pominąć wątku nieślubnego syna Wałęsy, gdyż podjąłem się próby zbadania powodów, dla których mógł opuścić rodzinne strony" - tłumaczy.
>>> Wałęsa ma obrońcę. To Kwaśniewski
Dlaczego jednak nie wykonał próby weryfikacji plotek na temat nieślubnego dziecka Wałęsy w urzędzie stanu cywilnego? "Osoby, z którymi rozmawiałem, nie życzyły sobie, bym gdziekolwiek ujawniał nazwisko kobiety, z którą Wałęsa miał dziecko, a musiałbym to zrobić, zwracając się z odpowiednim wnioskiem do USC. Ludzie z rodzinnych stron Wałęsy pamiętają odwiedziny oficerów Urzędu Ochrony Państwa z początku lat 90. Lękają się, że coś mogłoby im się przydarzyć" - przekonuje Paweł Zyzak.