"W oczach Palikota mogą się przeglądać Jacek Kurski, Adam Bielan czy Michał Kamiński, spin doktorzy PiS. Wszyscy oni są od brudnej politycznej roboty, a nazywając rzeczy po imieniu - od politycznej na..........nki" - mówi nam Piotr Tymochowicz. Wskazuje, że im bardziej PiS krytykuje Janusza Palikota, tym bardziej krytykuje... samą siebie. "Najbardziej w innych irytują nas nasze własne wady" - podkreśla Tymochowicz.

Reklama

>>> Palikot zapewnia, że jest czysty jak łza

A dlaczego PO nie odcina się od Janusza Palikota? Tymochowicz porównuje Platformę Obywatelską do idealnego centrum handlowego. "Z jednej strony mamy bar z oszalałym barmanem, w tej roli występuje Janusz Palikot, który staje na głowie i rzuca butelkami w ludzi. Z drugiej kaplicę, w której kazania prawi Jarosław Gowin. Na korytarzach tego centrum możemy też spotkać straszne i śmieszne zombie - myślę o Marianie Krzaklewskim" - mówi specjalista od kształtowania wizerunku.

>>> Palikot pyta prezydenta o prezerwatywy

Podkreśla, że taką zabawę marketingową PO będzie prowadziła aż do wyborów prezydenckich. "To znaczy, że ekscesy Palikota potrwają do jesieni 2010 roku. Problem polega na tym, że wtedy wyborcy mogą być już zdecydowanie zmęczeni tymi igrzyskami i postawią na kogoś, kto zaproponuje im zamiast zabawy spójny program polityczny" - dodaje Tymochowicz.

Reklama