Były już senator Platformy Obywatelskiej przekonywał, że gdyby rząd wynegocjował z Unią Europejską dłuższy termin na przekształcenia szczecińskiej stoczni, to tego ogromnego zakładu nie trzeba byłoby zamykać.
>>> Odchodzi z PO, bo ujął się za stoczniami
"Stocznia ma kontrakt na miliard dolarów, co przy obecnym kursie waluty zdecydowanie wzmocniłoby jej kondycję finansową" - przekonywał. Dodał, że rząd Donalda Tuska nie zrobił nic w tej sprawie, bo przestraszył się Brukseli. "Gdy jeszcze w ubiegłym roku pytałem o przyszłość szczecińskiej stoczni wysokiego urzędnika kancelarii premiera,usłyszałem od niego, że nic nie będzie, że zostaną zlikwidowane" - podkreślił Krzysztof Zaremba.
I tak podsumował swoje odejście z PO: "To nie jest ta sama partia, którą współzakładałem. Ta partia odwróciła się od ludzi". I zaznaczył, że w PO nie brakuje liderów, ale brakuje przywódcy. "Zbigniew Herbert powiedział, że to bohaterowie idą po prąd, a z prądem płyną śmieci" - żalił się szczeciński senator.
Jak na jego słowa zareagowała Platforma? "Gdyby on nie podjął takiej decyzji, to i tak zostałby usunięty z PO. Zaremba od pewnego czasu prowadził własną politykę, nie konsultując jej z partią i rzędem" - powiedział Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
Krzysztof Zaremba napisał list otwarty do premiera w obronie przemysłu stoczniowego. W odpowiedzi - jak ustalił DZIENNIK - Donald Tusk kazał wszcząć procedurę usunięcia Zaremby i z klubu, i partii.