"W 1989 roku nikt niczego nie wywalczył. To my dopuściliśmy Solidarność do władzy" - stwierdził Kiszczak. Po czym mówił o kompleksach tych, którzy nie szturmowali gmachu PZPR, lecz władzę dostali z m.in. z jego rąk . "Rozumiem ich niesmak, ale nie można kłamać, że Solidarność wszystko sama wywalczyła" - oznajmił były szef MSW. Po czym pochwalił się, że to on uratował porozumienie Okrągłego Stołu.

Reklama

>>> Kiszczak: Stan wojenny uratował Polskę

Ale to nie koniec rewelacji Kiszczaka. "Dopilnowałem też, żeby wybory w 1989 roku odbyły się po raz pierwszy bez cudów nad urną - w kręgach ówczesnej władzy był silny opór wobec demokratycznych przemian, bo część aparatu obawiała się powrotu anarchii z lat 1980 - 1981" - podkreślił.

Kiszczak uważa też, że na wprowadzenie stanu wojennego zgodziły się Stany Zjednoczone. Dowodził, że inaczej Amerykanie uprzedziliby Solidarność lub Kościół o planach wprowadzenia stanu wojennego, które dostarczył CIA płk Ryszard Kukliński.

Reklama

>>> Kiszczak: Zwalczałem zło po stronie władzy

Wcześniej Czesław Kiszczak stwierdził, że był patriotą i zwalczał zło po stronie władzy. "W latach stalinowskich w kontrwywiadzie wojska byłem zasypywany materiałami o wrogach ludu, których ceniłem jako dobrych Polaków. Żadnemu z nich nie stała się krzywda - powiedział,.

I dodał: "Zło po stronie władzy zawsze zwalczałem. W latach 60. wytykałem antysemityzm szefowi MSW Mieczysławowi Moczarowi, a w 1970 r. byłem w grupie, która doprowadziła do politycznego rozwiązania konfliktu na Wybrzeżu i usunięcia ekipy Władysława Gomułki. Ryzykowałem wtedy głowę".