To właśnie w mateczniku Wałęsy zapadła decyzja, że działacze "Solidarności" będą demonstrować w Gdańsku 4 czerwca, w czasie trwania przygotowanej przez rząd wielkiej fety z okazji rocznicy wyborów z 1989 roku.
"Póki co to jest tylko nasza decyzja, będzie to jeszcze dyskutowane na zarządzie regionu" - mówi DZIENNIKOWI wiceszef stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikiewicz, zarzucając rządowi Tuska bierność w walce z kryzysem. "Premier ma jeszcze sporo czasu na podpisanie pakietu antykryzysowego i pomoc upadającym stoczniom" - podkreśla nasz rozmówca.
>>> Związkowcy w szpitalu po bitwie z policją
Nie ukrywa, że ma żal do szefa rządu, że ten siłą rozpędził stoczniowców, którzy demonstrowali w ubiegłym tygodniu w Warszawie. "Tusk zdradził ideały <Solidarności> nasyłając na stoczniowców policję" - przekonuje Guzikiewicz. I zaprasza Lecha Wałęsę, by przyłączył się do nich, jeżeli będą demonstrować.
>>> Lech Wałęsa wzywa do rękoczynów
Dziś były prezydent zasugerował radykalną rozprawę z demonstrantami, którzy będą chcieli zakłócić uroczystości 4 czerwca."Musimy się umówić, czy walczymy na kamienie, czy walczymy inaczej. Jeśli na kamienie, to musimy wezwać do tego drugą stronę i (...) zobaczymy kto tu zwycięży. Ja bym Tuskowi to proponował, organizujemy się przeciwko tym szaleńcom, tym anarchistom, druga strona też się bierze za kamienie i kto przeżyje, ten żyw będzie" - mówił były prezydent.