Ordery odrodzenia Polski otrzymało dziś kilkudziesięciu byłych opozycjonistów. Ale nie obyło się bez zgrzytów. Reporterka DZIENNIKA był świadkiem następującej sceny.

Reklama

W kuluarach gdańskiej imprezy do jednego z byłych działaczy "S" podeszła organizatorka. "No i jaka jest decyzja proszę pana, bierze pan order czy nie? " - spytała. Pokręcił głową.

>>>Merkel: Bez Polski mur by nie runął

Jan Hałas był wiceszefem komisji krajowej "Solidarności" za czasów Mariana Krzaklewskiego. Kilka dni przed uroczystością zapowiedział urzędnikom kancelarii prezydenta, że medalu nie odbierze. Dlaczego? Jak tłumaczy - w proteście przeciw podziałom politycznym.

"Jestem dumny z tego medalu. Ale nie rozumiem, co się dzieje z ludźmi wywodzącymi się z „S”. To nie jest normalne, że oni nie potrafią się wznieść ponad podziałami. SLD się cieszy z tego święta, a my z "S" się dzielimy" - mówi Hałas.

"Jestem dumny z tego medalu. Ale nie rozumiem, co się dzieje z ludźmi wywodzącymi się z <Solidarności>. To nie jest normalne, że oni nie potrafią się wznieść ponad podziałami. SLD się cieszy z tego święta, a my się dzielimy" - powiedział nam Hałas.



Prezydent Lech Kaczyński zapewniał: "Żałuję, że na tej sali z najwyższych władz państwa obecny jestem tylko ja. Za chwilę, na wiecu, będą obecni przywódcy innych partii. Ale nie jest to święto tak jak powinno. Bardzo tego żałuję."

Ale na mszy, a potem na wiecu dominowali politycy tylko jednej partii: PiS. Wicepremier Waldemar Pawlak, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (PO) i marszałek Kozłowski (PO) zostali wybuczeni.