Ludwik Dorn umówił się ze Zbigniewem Ziobro w knajpce serwującej sushi. Mieli spotkać się na warszawskim Powiślu. Dorna śledził jednak fotoreporter, który potem sprzedał swoje zdjęcia "Faktowi". W pewnym momencie Dorn, który na spotkanie szedł piechotą< zatrzymał przejeżdżający obok radiowóz straży miejskiej. Ze strażnikiem w samochodzie siedział policjant. Dorn poprosił mundurowych, żeby wylegitymowali śledzącego go mężczyznę.
>>>Po co Ziobro spotkał się z Dornem?
Mężczyzna nie przyznał się do tego, że śledził polityka. Potem... były marszałek poprosił mundurowych o podwiezienie do szpitala. "Powiedział, że źle się czuje" - tłumaczy Szyndler. "Szpital był 200-300 metrów od tego miejsca. Pogotowie kilka kilometrów. Zgodzili się" - dodaje.
Nadkomisarz Marcin Szyndler nie wiedział, przed który szpital zawieziono posła, ani czy był on w placówce. "To pewnie będzie sprawdzone. Ale proszę mi wierzyć, że na pewno wszyscy mieliby pretensję do funkcjonariuszy, gdyby nie udzielili pomocy osobie, która jej potrzebuje" - zapewnia.
Czy Dorn był w szpitalu? Blisko knajpki znajduje się szpital na Solcu. Zadzwoniliśmy na izbę przyjęć w tej placówce. "Niestety, pana Dorna nie było wczoraj w naszym szpitalu" - usłyszeliśmy. Nieco dalej położony jest drugi szpital - Orłowskiego. Czy był tam wczoraj były wicemarszałek? "Takich informacji nie udzielamy przez telefon. Jeżeli już, to tylko członkom rodzin lub policji" - powiedziano nam na izbie przyjęć.
Jedno jest pewne, Dorn na pewno pojawił się w barze sushi i czuł się tam całkiem dobrze.