Posłanka PiS Mirosława Masłowska wybiera się do Warszawy. Ma nadzieję, że w środę uda jej się spotkać z prezesem Kaczyńskim.

>>>Niezadowolona posłanka rzuca Kaczyńskiego

Reklama

Posłanka ostro skrytykowała „sposób uprawiania polityki” w swoim regionie. Stwierdziła, że to prywatny folwark szczecińskiego posła PiS Joachima Brudzińskiego. Twierdzi, że była przez niego marginalizowana podczas kampanii do europarlamentu. Kandydowała z piątego miejsca listy PiS w okręgu zachodniopomorsko-lubuskim, ale się nie dostała."Jedynką" na liście został były minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk, i to on otrzymał mandat europosła.

Choć już w piątek Masłowska faksem wysłała do Przemysława Gosiewskiego, szefa klubu PiS, pismo z prośbą, by skreślono ją z listy członków klubu, a drugie - do Jarosława Kaczyńskiego, z prośbą, by zawieszono ją w prawach członka partii, jej status nadal nie jest jasny. "Myślę, że w klubie już nie jestem. Ważą się losy tego, czy będę w partii. Za namową Ludwika Dorna, kolegów z partii i wyborców wnioskowałam jedynie o zawieszenie mnie, a nie wypisanie z niej" - powiedziała nam Masłowska.