Zdaniem Jakubiak, prezydent ma teraz bardzo silną pozycję dzięki temu, że wciąż nie podpisał traktatu. "Za granicą warto czasem grać z prezydentem. Jego karty mają odpowiednią siłę na arenie międzynarodowej i można to wykorzystać" - mówił posłanka PiS w TVN24.
Porównanie polityki do gry w karty pojawiło się w jej ustach jeszcze kilka razy. "Politycy muszą mieć talię kart do grania. Gdyby prezydent słuchał podpowiedzi rządu, dziś nie miałby asa w rękawie, czyli podpisu, na który liczy cała Europa" - mówiła Jakubiak i dodała. "Bardzo dobrze, że umieliśmy sobie zatrzymać coś, aby uzyskać dobrą pozycję Polski na następne lata. Komisarz i szef PE to sukces Polski."
>>>Posłanka PiS nie wstydzi się Radia ZET
Jakubiak wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM, że słowa "na następne lata" odnoszą się oczywiście do ewentualnej wygranej Janusza Lewandowskiego i Jerzego Buzka, a nie do dalszej gry w podpisywanie traktatu. "Po wygranej mielibyśmy silną pozycję w europarlamencie, który ustali budżet Unii na następne lata" - mówi posłanka PiS.
Czy wierzy w to, że prezydent rzeczywiście rzuci swoją najcięższą kartę na stół? "Dużo zależy, czy Europejska Partia Ludowa zgłosi Buzka na swojego kandydata na szefa PE.Jeśli Niemcy, Francuzi i Włosi poukładają się miedzy sobą, to w ogóle nie dojdzie do żadnych negocjacji. Ale na tym już polega rola polskiego rządu, żeby przewidzieć tę sytuację" - mówi Jakubiak.
Tymczasem za równo Włosi, którzy forsują kandydaturę Mario Mauro na szefa PE, jak i polski rząd uważają, że nie podpisanie traktatu osłabia, a nie wzmacnia Polskę w walce o stanowisko dla Jerzego Buzka. Argument Włochów jest następujący - jak szefem europarlamentu może być polityk z kraju, który neguje jedność Europy?