"Wczoraj zostałem jednogłośnie wybrany na przewodniczącego 55-osobowej frakcji Europejskich Konserwatystów i reformatorów (EKR)i jestem z tego dumny, bo jest to osiągnięcie, na które mówiąc szczerze nie liczyłem" - mówi Michał Kamiński. I podkreśla, że uprawnienia szefa frakcji są ważniejsze niż stanowisko wiceprzewodniczącego PE, o które wcześniej się ubiegał.

Reklama

>>> Porażka Kamińskiego w europarlamencie

"Bycie jednym z pięciu szefów frakcji jest dużym osiągnięciem dla mnie osobiście i ważnym momentem dla Polski. Lepiej być jednym z pięciu szefów frakcji i dziś dzięki temu miałem okazję jako piąty przemawiać nad bardzo ciekawym wystąpieniem premiera Szwecji, niż być jednym z 14 wiceprzewodniczących" - powiedział eurodeputowany PiS.

Kamiński przegrał wczorajsze wybory na stanowisko wiceprzewodniczącego PE z frakcyjnym kolegą. Własną kandydaturę samodzielnie wysunął Brytyjczyk Edward McMillan-Scott i pokonał Polaka w głosowaniu.

Za niepodporządkowanie się decyzji EKR, która ustalila, że jedynym kandydatem na stanowisko wiceszefa PE będzie Kamiński, Brytyjczyk został już wyrzucony z frakcji. Teraz chcą go przyjąć chadecy.

Z kolei niemiecka gazeta "Suededeutche Zeitung" podała, że Kamiński przegrał głosami Zielonych, którym nie podobało się, że w poprzedniej kadencji eurodeputowny PiS rzekomo wyrażał rasistowskie i homofobiczne opinie.