Atak rozpoczął polityk PO. "To nie są kupcy, tylko handlarze. Kupcem był Wokulski. A to byli handlarze w znacznej część przestępcy. W takim sensie, że atakowali policję(...) Bili policjantów, atakowali ich, niektórzy podpuszczali tego lumpa, co rzucał kostkami bruku. Mam nadzieję, że to nie był handlarz, tylko lump, który sam się dołączył" - przekonywał marszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, kiedy opowiadał o egzekucji komorniczej w hali Kupieckich Domów Towarowych. Mówiąc o bójce kupców z policją i komentarzach polityków opozycji w tej sprawie użył słowa "żałosny". "Z kim tu rozmawiać, z przestępcami?" - ciągnął Niesiołowski. "Rzucanie i walenie rurą w policjantów nie jest przestępstwem? Ci przestępcy, których uparcie nazywa się kupcami, powinni być ukarani."

Reklama

Upomniał go Tadeusz Iwiński z SLD, który powiedział, że niepotrzebne emocje były i są, ale w studiu telewizyjnym w Łodzi - właśnie tam siedział Stefan Niesiołowski. Niestety, rozmowa polityków bardzo szybko zamieniła się w ostrą pyskówkę pełną wzajemnych oskarżeń o to, kto komu wchodzi w zdanie.

"Mam taką prośbę. Za każde powiedzenie słowa <żałosny>, którego pan często używa, niech płaci pan sto złotych na cel charytatywny" - powiedział Tadeusz Iwiński. I dodał, że marszałek w ogóle nie przejawia chęci kompromisu, a jego zachowanie nie przystoi profesorowi.

Adam Hofman z PiS, trzeci z dyskutantów, powiedział, że akcja policji podważyła autorytet państwa. Jego zdaniem, w ciągu kilku dni ten autorytet został nadszarpnięty kilka razy, m.in. kolejnym samobójstwem w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Hofman nie powiedział jednak, że było to samobójstwo strażnika więziennego, który nie miał poważnego związku ze sprawą, za to mógł mieć poważne problemy osobiste.

>>>Poseł PO o kupcach: To zwykli awanturnicy

Politycy rozmawiali też o możliwości powrotu Piotra Kownackiego z urlopu, na który ten polityk został wysłany po wywiadzie dla DZIENNIKA. Kownacki skrytykował w nim prezydenta za panujący w jego otoczeniu chaos.

Hofman powiedział, że należy o to pytać samego Kownackiego i Kancelarię Prezydenta. Jednak Iwiński i Niesiołowski nie byli już tak wstrzemięźliwi. Pierwszy mówiąc o Kownackim nawiązał do Sanczo Pansy, a drugi wykpił to porównanie, podkreślając, że Sanczo Pansa dbał o kasę Don Kichote'a, natomiast Kownacki dbał przede wszystkim o swoją skarbonkę i pobierał odprawę z PKN Orlen.

Reklama

Niesiołowski musiał jednak przyznać, że jako marszałek Sejmu dostał w tym roku wysoką premię. Nie chciał przy tym powiedzieć, ile dokładnie. Zaznaczył jednak, że nie rozumie oskarżeń rzucanych pod jego adresem, ponieważ premie dostali też marszałkowie reprezentujący opozycję.

"Pracownicy Kancelarii Sejmu nie dostają podwyżek od lat. Jak widać: Nikt nie przyjmuje dobrych rad, ale każdy przyjmuje pieniądze" - skwitował słowa marszałka Iwiński.

>>>Marszałek przyznał sobie i kolegom premie