"Ostatnimi czasy ludzie ze sfery publicznej, związani dotychczas luźno z Platformą Obywatelską, przechodzą przyśpieszony kurs padania na kolana. Na mniej więcej miesiąc przed głosowaniem w PE nad wyborem jego szefa, Jerzy Buzek zapisał się formalnie do partii. Zaraz po 7 czerwca do Platformy wstąpiła niezależna komentatorka życia politycznego i bezstronny naukowiec - prof. Lena Kolarska-Bobińska. Bodaj przed tygodniem szeregi Platformy zasiliła Róża Thun" - pisze Marek Migalski na swoim blogu na platformie blogerskiej salon24.pl.

Reklama

"Dlaczego? Bo Donald Tusk akceptuje tylko całkowicie od siebie zależne osoby i jemu jedynie zawdzięczające swoją obecność w polityce. Niezależni i sympatyzujący nie są mu do niczego niepotrzebni" - dodaje europoseł.

"Zapytacie Państwo jak to ze mną jest? Czy PiS lub jego prezes wymuszają na mnie tego typu akty poddaństwa? Otóż nic z tych rzeczy - zostałem zaakceptowany jako człowiek spoza partii i mogę nim pozostać. Ale w opinii publicznej to oczywiście PiS jest ugrupowaniem zamordystycznym, a PO to formacja sympatycznych przyjaciół i beztroskich luzaków" - tłumaczy Migalski i kończy tak:

"A tak już zupełnie na marginesie - jeśli potwierdziłyby się ostatnie tendencje sondażowe i właśnie mielibyśmy do czynienia z początkiem spadku popularności PO, to cała trójka wspominanych przeze mnie nowych członków Platformy, trochę by się ośmieszyła. Zapisywała się do partii władzy, a skończy jako część masy spadkowej. Podobnie zawiedzeni chyba czuli się ci, którzy na wiosnę 1989 roku wstępowali na PZPR - kończy Migalski.

>>>Przeczytaj cały wpis na blogu Marka Migalskiego