Ludwik Dorn zamieścił nakazane wyrokiem sądu przeprosiny w miesięczniku "Press". Ich tekst opatrzył jednak słownikową definicją słowa "chłystek"."To młody człowiek bez powagi, doświadczenia, młokos, fircyk, smarkacz a Krysiak to były dziennikarz <Trybuny>, <Super Expressu>, a obecnie <Wprost>" - napisał były marszałek Sejmu..
>>>Dorn o Kaczyńskim: Sułtan i jego eunuchy
Krysiak pozwał go za to ponownie. "Dorn tylko udał, że wykonuje wyrok, a faktycznie ponownie naruszył dobra osobiste dziennikarza. Wykpił orzeczenie sądu, bo nie było w nim mowy o żadnych odnośnikach i ponownie obraził Krysiaka" - podnosił pełnomocnik dziennikarza.
Do tej opinii przychyliła się także sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie. "To słowo ponownie zostało użyte i to z rozwinięciem, a zatem to, co opublikowano, nie jest przeprosinami" - stwierdziła Ksenia Sobolewska-Filcek. "Nie tylko nie zadośćuczyniło to pierwotnemu naruszeniu dóbr osobistych, ale też spowodowało, że powód mógł się czuć ponownie obrażony" - dodała.
Teraz były marszałek Sejmu musi ponownie zamieścić w prasie przeprosiny oraz zwrocić 270 zł. kosztów procesowych.