Ludwik Dorn nie jest łatwym rozmówcą, bo jak ognia unika jednoznacznych deklaracji. Ale z tego co zdecydował się ujawnić, da się odtworzyć jego plan.

>>> Dorn: Bierny prezydent i smętny ogryzek

Reklama

Na początek skrytykował swoją dawną partię. "Przestałem już być PiS-owcem na wygnaniu, bo uważam, że z tej mąki (z PiS - red.) chleba nie będzie. Bardzo współczuję moim kolegom i koleżankom, bardzo wielu cennym ludziom w PiS-ie, ale większych nadziei na odwrócenie tych trendów, na wyjście z dwudziestu, dwudziestu paru procent, z pewnego dość dużego, ale jednak swego rodzaju mniejszościowego getta, ja przed moją byłą partią nie widzę" - powiedział Ludwik Dorn w RMF FM.

Jak jest więc jego polityczna przyszłość? "Boże drogi. Jeżeli się przestaje być wygnańcem liczącym na to, że się wróci, no to albo popada się w kwietyzm i bezczynność, albo chwyta się miecz w rękę i szuka się drużyny, żeby wyrąbać sobie królestwo" - wyjaśnił.

Czy więć założy własną partie? "Ta jesień jest swego rodzaju okresem założycielskim, jeżeli chodzi o zmiany dotyczące systemu polityczno-partyjnego" - odpowiedział były polityk PiS.