Michał Kamiński rzeczywiście należał do Narodowego Odrodzenia Polski, mówił o homoseksualistach "pedały" i pojechał z wizyta do Augusto Pinocheta. Z tego wszystkiegomusi się teraz tłumaczyć w europarlamencie przed swoimi kolegami konserwatystami. Bo oni, chociaż wielbią wartości takie jak tradycja i historia, nigdy nie należeli do skrajnie nacjonalistycznej partii, ani nie jeździli do dyktatora, który ma na rękach krew opozycji.

Reklama

>>>Kamiński "niepokoi środowiska żydowskie"

"Wizyta u Pinocheta i wynurzenia o pedałach to jednak nic w porównaniu z tym, co na swoim koncie ma posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska" - pisze najnowszy "Wprost" i przypomina tekst posłanki PO z 1968 roku o żydowskich przywódcach w getcie. "Przejawy żywotności - budowa dróg i cmentarza, koncerty, rewie, konferencje z władzami niemieckimi. A wszystko to w myśl generalnej zasady przywódców syjonistycznych - bądźcie bierni(...). Można w ten sposób nabrać pogardy do naprawiaczy i weryfikatorów historii spod gwiazdy Dawida." Katarasińska przeprosiła za ten tekst już wiele lat temu a dziś mówi, że tylko ludzie złej woli mogą do niego wracać.

Z kolei Adam Bielan w młodości miał duże problemy z nauką. Skreślono go z listy studentów po dziewięciu latach nauki. Ostatnio wypomniał mu to... Jacek Kurski, który na forum publicznym zapytał go: Adam, a ty co skończyłeś?" Bielan się zaczerwienił. "O Jezu. Zapomniałem. Strasznie cię przepraszam" - próbował ratować sytuację Kurski. Bielan zrobił się jeszcze bardziej czerwony, a inni obecni przy rozmowie europosłowie PiS o mało nie podusili się podobno ze śmiechu.

Zdaniem "Wprost" łatkę ma też Donald Tusk. To zarzut o lenistwo, który przylgnął do niego, gdy był wicemarszałkiem Senatu. "Mam dość naturalną skłonność, może nawet zbyt perfekcyjnie ją wyszlifowałem - unikania sytuacji, które wiążą się z czymś przykrym albo z wysiłkiem" - powiedział kiedyś premier w jednym z wywiadów. A dziś podobno nie cierpi, gdy ktoś nazywa go leniem.