"Po co mam przychodzić, skoro posłowie już mnie osądzili?" - mówił nam Skrzypczak. Za to szef MON Bogdan Klich zabrał ze sobą do Sejmu całą armię ludzi.

Reklama

>>>To Klich przegrał ze Skrzypczakiem

Dyskusję zaplanowano po tym, jak generał Skrzypczak publicznie stwierdził, że żołnierzom w Afganistanie brakuje sprzętu, a winą za to obarczył ministerialnych biurokratów. Klich zabrał na komisję aż trzech wiceministrów, szefa sztabu, jego zastępcę, dowódców Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych, łącznie 25 osób. Zabrakło tylko dowódcy Wojsk Lądowych gen. Skrzypczaka, który czeka na podpisanie swojego wniosku o dymisję.

>>>"Skrzypczak poświęcił się dla żołnierzy"

Posiedzenie sejmowej komisji obrony jeszcze trwa. Tuż przed nim posłowie PSL i PO nie ukrywali oburzenia, że generał nie przyszedł. "Otrzymamy jedynie sprawozdanie ministra na temat stanu armii" - mówił wiceprzewodniczący komisji Mieczysław Łuczak (PSL). Kwestionował słowa dowódcy Wojsk Lądowych, że już od 2007 r. alarmował, że na misji brakuje śmigłowców i bezzałogowców: "Tych dokumentów nikt nie widział. Kto wie, czy jedna strona nie kłamała?".

Skrzypczak ripostował: "Jak mogę mieć teraz dostęp do tych dokumentów, skoro przebywam w domu, na zwolnieniu lekarskim? Kilkadziesiąt z nich leży w archiwum Wojsk Lądowych. Czy ktoś podjął próbę ich pozyskania?".