Radio RMF FM - które dotarło do raportu opracowanego przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego - podaje, że Zielonka chciał odejść ze służby, ale nie zgodzili się na to jego przełożeni.

>>> Znał najtajniejsze szyfry. Zniknął bez śladu

Reklama

DZIENNIK pierwszy ujawnił, że miesiąc temu zniknął szyfrant wywiadu wojskowego, który zna najtajniejsze sekrety służb specjalnych. 52-letniego chorążego Stefana Zielonki bez powodzenia cały czas szukają tajne służby i policja. Śledczy nie wykluczają żadnej wersji: od przypadkowej śmierci aż po zdradę.

"Jesteśmy bezradni. Mamy wrażenie, że wojskowy wywiad nie mówi nam wszystkiego" - przyznaje w rozmowie z DZIENNIKIEM stołeczny policjant.

Reklama

Szczególnie dziwne jest to, że - jak twierdzą przełożeni chorążego - nie miał on ani służbowej, ani prywatnej komórki. "Dysponując telefonem, szybko ustalilibyśmy miejsce pobytu szyfranta. W policji każdy dzielnicowy ma komórkę, trudno więc uwierzyć, by nie miał jej żołnierz służb specjalnych. Choćby po to, aby w razie potrzeby można było go ściągnąć do pracy" - mówi wysoki rangą oficer stołecznej policji.