To właśnie Czarnecki - przypomina "Newsweek" - ujawnił, że krakowska liderka PO Róża Thun została zarejestrowana przez Państwową Komisję Wyborczą pod swym pełnym nazwiskiem: Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein. Dało to politykom PiS okazję do naigrywania się z jej skomplikowanego nazwiska. A Czarnecki wieszczył: "Grafini z niemiecko brzmiącym nazwiskiem może zaszkodzić PO".
>>>Thun: Żal mi Richarda Henry Czarneckiego
Dziś Czarnecki gryzie się pewnie w język. Na bydgoskiej liście PiS do Europarlamentu został bowiem zarejestrowany jako Richard Henry Czarnecki. Dlaczego? Urodził się w Londynie i pod angielskimi imionami do dziś figuruje w bazie PESEL.
>>> Róża Thun w wyborach austriacką grafinią
Jeszcze niedawno Czarnecki zarzekał się w RMF FM, że w wyborach wystąpi pod polskim imieniem: "To są moje ósme wybory i zawsze występowałem jako Ryszard Czarnecki" - stwierdził. Okazało się, że - tak jak w przypadku Thun - PKW była nieugięta.
Czy kandydat z angielsko brzmiącym imieniem może zaszkodzić PiS? Czarnecki wierzy, że nie. "Ludzie mnie znają. Wiedzą, że to ja - Rysiek" - mówi nam Ryszard Czarnecki. I nie ukrywa, że cieszy go całe zamieszanie. "Frekwencja w wyborach nie będzie za wysoka. Przyda się więc każda forma promocji" - podkreśla.
>>> Ziobro chce być Zbyszkiem z Bogdańca
Czarnecki przyznaje też, że ma jeszcze trzecie imię, które nie znalazło się na listach wyborczych: Francis.