Marek Biernacki z PO, szef komisji, rozważa teraz wezwanie premiera przed komisję, a posłowie SLD pytają szefa rządu o konsekwencje wypowiedzi Macierewicza. W obronie byłych ministrów spraw zagranicznych stanął też Andrzej Lepper. Żąda głowy Macierewicza, jeśli jego rewelacje nie znajdą potwierdzenia.
Wypowiedź Macierewicza o agenturalnej przeszłości byłych ministrów wywołała polityczną burzę. Premier wezwał wiceszefa MON-u na dywanik. "Odbyłem rozmowę z ministrem Macierewiczem. Była to rozmowa ludzi, którzy się dobrze znają od dziesięcioleci, ale była to rozmowa męska" - powiedział Jarosław Kaczyński. Ani on, ani Macierewicz nie chcieli ujawnić szczegółów.
Speckomisja wezwała więc Macierewicza, by przedstawił jej dowody potwierdzające jego słowa. Ten uznał jednak, że po spotkaniu z premierem nie będzie niczego posłom wyjaśniał. Właśnie dlatego wiceprzewodniczący speckomisji rozważa wezwanie szefa rządu przed komisję. "Jeśli pan minister chowa się za plecy premiera i mówi, że sprawa jest zamknięta, to chcemy poznać szczegóły" - powiedział Marek Biernacki.
Posłowie z SLD złożyli interpelację do premiera. Chcą wiedzieć, czy podziela on punkt widzenia Macierewicza i czy minister poniesie jakieś konsekwencje swojej wypowiedzi.
Andrzej Lepper nie ma wątpliwości, jak powinien postąpić premier. Jego zdaniem, jeżeli słowa Macierewicza nie znajdą potwierdzenia w dowodach, powinien zostać zdymisjonowany. Wicepremier odgraża się, że - jeśli sprawa nie zostanie wyjaśniona - Samoobrona zastanowi się nad tym, czy pozostać w koalicji.
A co na to byli szefowie dyplomacji? Zastanawiają się, czy nie wytoczyć Macierewiczowi procesu. Stefan Meller ocenia ponadto, że pozostawienie Macierewicza w rządzie szkodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu i dlatego premier powinien się go pozbyć.