Te dwa nazwiska to dziś test trwałości rządu. Składając wnioski o ich odwołanie, Lepper sprawdza, czy może bezkarnie grać na nosie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ale chyba mu się to nie uda.
Zdaniem Adama Bielana, wpływowego polityka PiS, Lepper swoimi żądaniami chce wytargować jakieś nowe stanowiska dla swojej partii. Albo dąży do przedterminowych wyborów.
Mimo to, szef Samoobrony nadal chce pokazać, że niestraszne mu groźby PiS o możliwości zerwania koalicji i zapowiedział, że złoży dziś wniosek o odwołanie Wojciecha Mojzesowicza z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa. A jeśli Antoni Macierewicz nie przedstawi mu dowodów na oskarżenia o szpiegowskiej przeszłości pięciu byłych ministrów spraw zagranicznych, Samoobrona spróbuje także i jego pozbawić fotela.
W obu przypadkach Lepper może być pewny, że opozycja z pewnością poprze jego wnioski. Jednak lider Samoobrony chyba zrozumiał, że przeholował, bo Jarosław Kaczyński nie zniesie takiego poniżenia. I jeśli Mojzesowicz i Macierewicz stracą stanowiska, straci je również Lepper. A gabinet w Ministerstwie Rolnictwa, loty helikopterem, gromada otaczających go ochroniarzy oraz dziesiątki udzielanych codziennie wywiadów to spełnienie marzeń rolnika z Zachodniopomorskiego.
Dlatego Lepper powoli wycofuje się rakiem i już łagodzi konflikt. Zapewnia, że koalicja będzie trwać mimo sporów. Dziś rano Lepper powiedział nawet, że sprawy Macierewicza nie będzie stawiał na ostrzu noża, a spór o Mojzesowicza to tylko kłótnia koalicjantów. Nastrój łagodzi też Michał Kamiński, eurodeputowany z PiS i bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. "Sprawa rozejdzie się po kościach" - mówi z uśmiechem.