Bo w porównaniu z policyjną izbą zatrzymań gdzie trafiła była posłanka, więzienie to wysokiej klasy hotel. Aleksandra Jakubowska - znana z dbałości o swój wygląd - przez 48 godzin nie będzie mogła nawet porządnie się umyć. W jej nowym lokum nie ma prysznica. Jest jedynie stara, przyśrubowana do ściany umywalka i sedes.

Jako łóżko musi wystarczyć twarda prycza i szorstki koc. Przy sobie była posłanka SLD nie może mieć nic, czym mogłaby zrobić sobie krzywdę - żadnych pasków, bransoletek, nawet łańcuszków.

Jakubowska ma też teraz niewielkie prawa. Jeśli źle się poczuje, może prosić o badanie lekarskie. Pozwolą jej też spotkać się z adwokatem - ale tylko w obecności policjanta. Natomiast nie ma mowy o jakimkolwiek spotkaniu z rodziną, telefonie, ani paczce.

Za kilkadziesiąt godzin Jakubowska na pewno opuści obskurną celę, którą zdąży już znienawidzić. Ale o tym, czy będzie mogła wrócić do swego domu w Podkowie Leśnej zadecyduje sąd. Może uznać, że "lwica lewicy" po prostu zmieni celę na inną - tę w areszcie. Tam będzie już wygodniej - piżama, prysznic, widzenia. Być może nawet telewizor. Tylko że spędzony tam czas liczy się w miesiącach, nie godzinach.