Gudzowaty już wcześniej doniósł w tej sprawie prokuraturze. Uważał, że niekorzystne teksty na temat jego firmy i niego samego były inspirowane przez służby specjalne.

Cała rozmowa pełna jest niedomówień i wulgaryzmów. Wreszcie pojawia się nazwisko Andrzeja Kublika - dziennikarza "Gazety", który pisał o Gudzowatym. Michnik mówi o nim: "Prawdopodobnie jest tak, że on się wstydził mi przyznać, że dostał przecieki". Wreszcie przyciśnięty mówi, że te informacje musiały pochodzić od ludzi służb specjalnych.

Wcześniej Gudzowaty kilkakrotnie próbuje nakłonić naczelnego "Gazety Wyborczej" do zdradzenia informatora. Ale Michnik się broni. Mówi na przykład, że gdyby pół roku temu ktoś mu powiedział, że ks. Czajkowski był agentem, to by nie uwierzył. A teraz...

Biznesmen doniósł na Michnika do prokuratury ponad tydzień temu. I tam zaniósł taśmy, nagrane przez swoich ochroniarzy. W sprawie był już przesłuchiwany sam Gudzowaty. Michnik ma zeznawać 30 października.