Według projektu PiS nowy wojskowy wywiad będzie... cywilny. Ani kandydaci na funkcjonariuszy, ani nawet na szefów obu instytucji, nie będą musieli być, jak dotąd, zawodowymi żołnierzami. To jedna z najważniejszych zmian. Szpiedzy wchodziliby w skład sił zbrojnych tylko na wypadek wojny. Dlaczego?

"Chodzi o to, by uniknąć wpływu na wywiad osób związanych z byłym aparatem komunistycznym PRL" - tłumaczy poseł PiS Marek Surmacz.

Na służby, które powstaną w miejsce WSI, ostrzy już sobie zęby Andrzej Lepper. "Nie wyobrażam sobie, by Samoobrona nie otrzymała stanowisk w resortach siłowych" - zapowiedział przewodniczący tej partii i zagroził, że jeśli PiS nie spełni żądań, koalicję może czekać kryzys.

SLD jako jedyny klub sejmowy nie poprze likwidacji WSI. Sojuszowi nie podoba się przede wszystkim pomysł rozdzielania wywiadu i kontrwywiadu. "Koordynacja tych służb nie zastąpi jednolitego kierownictwa" - twierdzi poseł Michał Tober. I powołuje się na przykład amerykański. Jego zdaniem, to właśnie rywalizacja służb wywiadu nie pozwoliła na wykorzystanie posiadanych informacji operacyjnych, które pozwoliłyby uniknąć zamachów z 11 września 2001 r.