"Mam nadzieję, że tym razem nie zapeszę" - żartuje minister sprawiedliwości. Ma złe doświadczenia, bo gdy poprzednio - jako zastępca ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego - przygotował podobną nowelizację, zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski. "Teraz to Kaczyński jest prezydentem" - przypomina Ziobro.
"Czas skończyć z dywagacjami i demagogiami o resocjalizacji i dawaniu szansy przestępcom, bo nikt tej szansy nie dawał ich ofiarom. Premier Jarosław Kaczyński, gdy przystępowałem do pracy nad nowelizacją, mówił właśnie, bym kierował się wrażliwością na los ofiar" - mówi Ziobro.
Ale minister zapowiada, że nowe prawo nie będzie tylko drakońskie. Jego projekt zakłada nie tylko podnoszenie kar za okrutne gwałty czy za rozbój z bronią (przestępca będzie mógł być skazany na 25 lat więzienia). Mniej groźnych przestępców będzie można skazać np. na tydzień za kratkami. Teraz najmniejsza kara pozbawienia wolności to miesiąc.
Prokuratorzy będą też mogli być łaskawsi dla ludzi, którzy przekroczyli granice tzw. obrony koniecznej. Będą mogli umarzać śledztwa w sprawach, w których np. napadnięty zabił atakującego. Teraz muszą je prowadzić, choć obrona konieczna wydaje się w takich sprawach oczywista.
Gorzej będą za to mieli nastolatkowie, którzy notorycznie popełniają przestępstwa. Skończy się ich bezkarność. Za każde następne będą odpowiadać jak dorośli.