"Najpierw wiele lat temu zaatakowano Jarosława Kaczyńskiego, później mnie. W pewnym sensie byłam pionierem, ćwiczono na mnie metody, które potem wykorzystano do na prezydenta. W jego przypadku z niektórych metod zrezygnowano jako nieefektywnych, a niektóre niebywale wzmocniono" - ocenia była szefowa MSZ.
Anna Fotyga dostrzega wielkie zagrożenie dla partii Jarosława Kaczyńskiego: "Na pewno to, co teraz dzieje się w Polsce, jest zagrożeniem demokracji. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby komuś przyszło do głowy zdelegalizować PiS. Powoli nastrój społeczny jest tworzony do tego typu akcji".
Była minister spraw zagranicznych czuje się zagrożona, gdy czyta fora internetowe. "Jeśli się pisze, że , to właśnie jest przygotowywanie gruntu pod ataki, także fizyczne" - obawia się Fotyga. Według niej, to służby specjalne prowadzą grę wokół Prawa i Sprawiedliwości, współpracując z takimi politykami jak Janusz Palikot. Do tej koalicji była minister zalicza też Donalda Tuska i tygodnik "Nie" Jerzego Urbana.
Fotyga ostrzega, że w Polsce działa "piąta kolumna". Pytana czy chodzi o rosyjską i niemiecką, odpowiada: "I wiele innych. W każdym państwie działają wywiady, ale nie w każdym państwie mają aż tak wiele do powiedzenia. Rosja zdecydowanie wzmacnia swoją pozycję i wpływy".
Była szefowa polskiej dyplomacji w swoich oskarżeniach idzie bardzo daleko. Twierdzi, że Władimir Putin i Donald Tusk świadomie razem współdziałali na rzecz wyeliminowania Lecha Kaczyńskiego z polityki. Fotyga śmiało używa bardzo mocnych słów.
"To jest stan bliski zdradzie. Na pewno nie działano w zgodzie z konstytucją. Jest w niej napisane, że polskie organy władzy: prezydent, premier, minister spraw zagranicznych w sprawach polityki zagranicznej mają współdziałać wewnętrznie, ustalać wspólne stanowiska, a dopiero potem prowadzić gry na zewnątrz. Donald Tusk to złamał" - atakuje premiera.
Pytana w jaki sposób się to odbywało, Fotyga mówi: "To był bardziej skomplikowany proces. Tusk i jego otoczenie stworzyli taką atmosferę nienawiści, że z czasem każda następna decyzja była łatwiejsza".
Była minister spraw zagranicznych nie waha się podejrzewać, że katastrofa Tu-154 była wynikiem zamachu: "Tak, to mógł być zamach. Nie można tego wykluczyć. W każdym innym kraju to byłby pierwszy wariant, który by rozważano i którego nie odsunęłoby się na bok, póki by się go nie wykluczyło" - przekonuje.
Na koniec Anna Fotyga stwierdza, że Polska jest już w rosyjskiej strefie wpływów, a rząd sprzedał śledztwo w sprawie katastrofy tupolewa.