Dobrzyński poinformował we wtorek PAP, że po ataku na łódzkie biuro partii, w którym zginęła jedna osoba, a druga została ciężko ranna, obawia się, że ataki na biura PiS w kraju mogą się powtórzyć.

Reklama

"Nikt teraz nie zna skali zagrożenia, ale wiadomo, że atak ten był wynikiem kampanii nienawiści. Jak się znalazł jeden szaleniec, mogą pojawić się kolejni" - powiedział Dobrzyński.

>>> "Chcę zabić Kaczyńskiego". Zobacz wyznanie desperata

Dodał, że "woli na zimne dmuchać i zrobić wszystko, by nie jeździć w przyszłości do rodzin kolegów z kondolencjami". Nie określił, jakiej ochrony od policji oczekuje.

"Zdaję sobie sprawę, że nie można przed każdym biurem postawić policjanta, ale może komendant np. zwiększy częstotliwość policyjnych patroli w rejonach naszych biur w Szczecinie, Kołobrzegu i Świnoujściu. Decyzję o sposobie ochrony zostawiam komendantowi" - powiedział.

>>> Żelichowski: Kaczyński wykorzystuje mord politycznie

Rzecznik zachodniopomorskiej policji Przemysław Kimon powiedział PAP, że pismo szefa regionalnych struktur PiS jeszcze wpłynęło; gdy wpłynie, po jego przeanalizowaniu policja podejmie decyzję o dalszych krokach.

Reklama

"Na tę chwilę nie ma informacji, które wskazywałyby na zagrożenie biur poselskich PiS czy biur jakiejkolwiek innej partii oraz pracujących tam osób. To, co zdarzyło się w Łodzi, ma charakter incydentalny. Wydaje się, że sprawca przygotowywał się do ataku na to konkretne miejsce" - dodał rzecznik.

>>> Schetyna: Stało się coś strasznego

Zapewnił też, że kwestia ochrony będzie rozważana, jeśli pojawiają się jakiekolwiek informacje, że takie zagrożenie rzeczywiście istnieje. "Od lat jest tak, że biura poselskie są miejscami, na które policjanci zwracają szczególną uwagę podczas swojej codziennej pracy (patroli - PAP)" - dodał.

We wtorek starszy mężczyzna zaatakował łódzkie biuro PiS. Śmiertelnie postrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego; ciężko ranił Pawła Kowalskiego, szefa biura posła Jarosława Jagiełły. Policja zatrzymała napastnika.