"Z rządem PO wiele osób wiązało wielki nadzieje. Spodziewano się po nim wszystkiego dobrego. Ale chyba wszyscy mogą być rozczarowani. Ci, którzy oczekiwali liberalnych reform, dostali podwyżkę podatków" - wyjaśnia na swym blogu Migalski. Tuskowi dostaje się też od europosła za jego stosunki z Unią Europejską, która krytykuje rząd za umowę gazową.
Eurodeputowany przypomina też, że nie nastąpiło uzdrowienie życia publicznego. "Ci, którzy chcieli sanacji obyczajów publicznych, mogli przeczytać zapis rozmów najważniejszych polityków PO z Rychem i innymi hochsztaplerami" - pisze.
Migalski atakuje też rząd za niespełnienie najważniejszej obietnicy. " Wraz z przejęciem rządów przez PO miało wreszcie rzekomo nastąpić polepszenie ogólnego nastroju i zakończenie agresji w życiu publicznym. Stało się jednak dokładnie odwrotnie – od 2007 roku mamy do czynienia z narastającą falą agresji. Na początku tylko słownej, ale potem także fizycznej, by zakończyć morderstwem w Łodzi" - atakuje rząd.
"Czy ktoś jeszcze ma odwagę, by szczerze twierdzić, że przejęcie władzy przez ludzi Donalda Tuska zaprowadziło w Polsce spokój i pokój? Przecież właśnie pod rządami tego polityka i jego partii przemoc werbalna i fizyczna wzrosła i jest dzisiaj prawdopodobnie największa od 1989 roku" - dodaje.
Nic więc dziwnego, podsumowuje europoseł, że "nic już nie uzasadnia trwania tego gabinetu". Dlatego wzywa wyborców by przestali wspierać PO."Czy jednak trwać będą jako zakładnicy Donalda Tuska i bezrefleksyjnie i na kredyt wciąż go wspierać? Jak długo można być czyjąś własnością? Jak długo można być czyimś niewolnikiem i znajdować w tym upodobanie?" - zastanawia się Migalski.