„Nie można sobie uzurpować własności spuścizny po Lechu Kaczyńskim i obracać jej przeciw PiS” – stwierdził Łopiński, występując w "Faktach po faktach" na antenie TVN24. Jego zdaniem próbuje to robić grupa polityków PiS i bliskich im publicystów. Sprzeciw szefa gabinetu prezydenta Kaczyńskiego budzi szczególnie tekst Marka Cichockiego, opublikowany w serwisie „Teologia Polityczna”.

Reklama

To właśnie ta deklaracja ideowa – której autor opowiada się po stronie tzw. liberałów w PiS i pisze, że „Leszek był autentycznym człowiekiem, a nie spiżowym pomnikiem czy ikoną. Pochodnie nie dodają mu splendoru” – skłoniła Łopińskiego do przerwania trwającego od ponad pół roku milczenia.

„Paradoksem jest to, że jedna grupa odwołuje się do spuścizny po Lechu Kaczyńskim tak, aby zasugerować, że prawa do niej nie ma PiS i Jarosław Kaczyński” – kwituje Łopiński ostatnie wydarzenia i ich tło ideologiczne. Jego zdaniem, nikt nie ma wyłączności na spuściznę po Lechu Kaczyńskim – „wielkim mężu stanu, którego duchowy spadek powinien być jak najszerzej znany”.

Cichocki dokonuje uzurpacji – nie ma wątpliwości Łopiński – zwłaszcza w dziedzinie polityki zagranicznej. „On swoimi działaniami wręcz utrudniał prezydentowi zabiegi dyplomatyczne” – twierdzi, przypominając np. krytykę wynegocjowanych przez Lecha Kaczyńskiego zapisów Traktatu Lizbońskiego. „Przez środowisko Cichockiego, po kilku dniach od powrotu z Brukseli działania prezydenta zostały przedstawione jako klęska” – dodaje.

Reklama

PiS była też partią Lecha Kaczyńskiego – przypomina Łopiński. Obracanie dziś jego poglądów i spadku politycznego przeciw tej partii jest absurdem i „prezydent nigdy by na to nie pozwolił”. Lechowi Kaczyńskiemu nie podobałyby się zarówno ostatnie spory w partii, jak i to, że jego najbliżsi współpracownicy „lekkomyślnie odnoszą się do lojalności, jaka powinna ich obowiązywać w stosunku do własnego ugrupowania”.

Innym problemem są napięte stosunki między Jarosławem Kaczyńskim a Bronisławem Komorowskim. Winny za tę sytuację jest zdaniem Łopińskiego, obecny prezydent, który jeszcze nie tak dawno sam źle odnosił się do urzędującego prezydenta. „Nie dziwi, że Jarosław teraz nie ma dla niego nadmiernego szacunku” – podkreśla Łopiński.