Tuż przed rozpoczęciem środowych obrad sejmowej komisji śledczej ds. nacisków kamery i mikrofony zarejestrowały krótką wymianę zdań między posłem PO Robertem Węgrzynem a szefem komisji, również z PO, Andrzejem Czumą. "Nasza koleżanka dzisiaj będzie na komisji?" - pytał poseł Węgrzyn. Na odpowiedź Czumy, że "już się zbliża", stwierdził: "Jaki kolor ubrała jeszcze, kuźwa".
"Okazuje się, że nawet kolor mojego żakietu nie odpowiada panom z Platformy. To już jest uporczywe nękanie. Inaczej tego określić nie mogę" - komentowała ujawnienie tej rozmowy Marzena Wróbel. Posłanka PiS nie zamierza jednak ulegać krytyce. "Ja w tym czerwonym żakiecie będę chodziła do końca tego posiedzenia Sejmu, żeby się temu jakoś przeciwstawić" - dodała w rozmowie z TVN24.
Sojuszniczkę znalazła w Beacie Kempie. "To jest niepierwsza tego typu złośliwa uwaga pod adresem pani poseł Wróbel. Aczkolwiek uważam, że bardzo ładnie jej w czerwonym. To jest kolejna odsłona tego, w jaki sposób posłowie PO traktują kobiety" - komentowała zdarzenie posłanka, która w Sejmie pojawiła się w równie czerwonym żakiecie. "To jest może trochę znak solidarności z Marzenką" - tłumaczyła.
Robert Węgrzyn próbował się swoich słów tłumaczyć. "Myśmy rozmawiali o tym, że na sali sądowej adwokat, sędzia, prokurator ma inny kolor. Zastanawialiśmy się, w jakim stroju przyjdzie pani poseł Wróbel na komisję i trafiliśmy w dziesiątkę - w stroju oskarżycielskim, w stroju prokuratora. Wybuchnęliśmy śmiechem, kiedy pani poseł na tę salę weszła" - przekonywał.
Nasza koleżanka dzisiaj będzie na komisji? No widzisz, że już się zbliża. Jaki kolor ubrała jeszcze, kuźwa.