Lista zarzutów wobec PJN była bardzo długa. Janusz Palikot zarzucał tworzącemu się ugrupowaniu, że sięga po banały, a jego program odpowiada rzeczywistości pierwszej połowy XX wieku. Wyśmiał deklarację, stawiającą na pierwszym miejscu rodzinę. "Wszyscy jesteśmy za rodziną. (...) Ten program był chyba pisany na kolanie" - mówił. "Nikt nie ma innego zdania. ni wygłaszają komunały, frazesy" - oceniał.
Były polityk PO tłumaczył się też z niezrealizowania deklaracji dotyczącej złożenia mandatu. Pytany, dlaczego nie zrobił tego - jak obiecywał - 6 grudnia, wymawiał się wizytą Dmitrija Miedwiediewa w Polsce. "6 grudnia przybył do Polski z bardzo ważną wizytą prezydent Rosji. (...) Dmitrij Miedwiediew by mnie przykrył i zniknąłby bardzo ważny sens mojego złożenia mandatu. Ja składam ten mandat w proteście przeciwko naszej polityce" - stwierdził. Obiecał, że z poselskimi ławami pożegna się do 31 stycznia. "Dokładnej daty nie podam, bo nie chcę mieć kolejnej wizyty Miedwiediewa" - żartował.