Na początku grudnia konferencję PJN w Sejmie przerwało wtargnięcie na salę dwóch mężczyzn w papierowych maskach przedstawiających podobiznę Janusza Palikota. Ubrani byli w koszulki z rozwinięciem skrótu PJN jako "Palikot Jest Najważniejszy". Według źródeł w Kancelarii Sejmu, byli to asystenci posłów PiS: Maksa Kraczkowskiego i Artura Górskiego.

Reklama

"Przepustki zostały odebrane. To nie moja decyzja, ale szefa Kancelarii Sejmu, ale ja ją akceptuję" - powiedział Schetyna na briefingu prasowym.

Jak ocenił, "źle by się stało, gdybyśmy doszli do takiego języka debaty, jaki widzieliśmy na konferencji prasowej". "Źle by się stało, gdybyśmy sobie przeszkadzali na tym elementarnym poziomie komunikacji z dziennikarzami, gdybyśmy doprowadzali do sytuacji, jaka miała miejsce na konferencji prasowej" - mówił marszałek.

Schetyna podkreślił, że trudno sobie wyobrazić, żeby Straż Marszałkowska pilnowała konferencji prasowej. "To by znaczyło, że wszystko staje na głowie" - dodał.

Poseł Kraczkowski powiedział PAP we wtorek, że decyzję Kancelarii Sejmu przyjmuje do wiadomości i nie będzie się od niej odwoływał. Zaznaczył przy tym, że nie szuka nowego asystenta i nadal będzie współpracował z dotychczasowym z tym, że będzie on pracował poza Sejmem. "Dla tych ludzi to jest na pewno dotkliwa kara, niemniej jednak ja ją przyjmuję do wiadomości" - dodał.

Reklama

Podkreślił, że nie wiedział o planowanym happeningu. "Gdybym wiedział, to na pewno wyraziłbym swoją powściągliwość wobec niego, ze względu na miejsce - Sejm, sala spotkań z mediami" - zapewnił. Jak jednocześnie dodał, "rozumie młodych ludzi, którzy w taki młodzieńczy sposób, chcieli pokazać swoją frustrację".